Region

Połączą biblioteki szkolne z publicznymi? Bibliotekarze i uczniowie nie chcą o tym słyszeć

Na scenie bibliotek szkolnych spektakl w reżyserii ministra Michała Boniego. W rolach głównych: miliony uczniów i dziesiątki tysięcy nauczycieli bibliotekarzy. Ostatni akt tej urzędniczej sztuki – likwidacja. – Jest to kuriozalny pomysł. Jest to absurd. Zupełnie jakaś kafkowska rzeczywistość i na całe szczęście uczniowie myślą tak samo. Oni uważają, że jest to ograniczenie dostępu do literatury, do kultury. Jest zabraniem tego, co maja najbliżej – uważa Karolina Wilk, nauczyciel bibliotekarz, ZSO nr 2 w Świętochłowicach. Dla Magdaleny Zięcik dosłownie. Rodzinny dom w Nysie odwiedza tylko raz w tygodniu. Jej codzienność to internat z wszystkimi jego plusami i minusami. – Nie mam gdzie zrobić referatu, nie mam gdzie odrobić zadania. Dowiedzieć się czegoś, przeczytać. Wiadomo nie ma wszystkiego w podręcznikach.

Jest za to w bibliotece, ale Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji chce, by samorządy wydawały na nie mniej pieniędzy. Teraz utrzymują zarówno te publiczne, jak i działające w szkołach. Stąd pomysł ich połączenia. Bo według środowiska bibliotekarzy i nauczycieli to zmierza do jednego – likwidacji bibliotek szkolnych. – W naszej szkole jest w tej chwili biblioteka na pełny etat, a było kiedyś półtora etatu. Może dojdziemy do pół etatu?! A może ćwierć, nie wiem. Ja rozumiem, że oszczędności są ważne, ale trzeba to jakoś racjonalnie wyważyć – oznajmia Marek Kubocz, dyr. XIV Liceum Ogólnokształcącego w Katowicach.

Ten pomysł jeszcze wydaje mi się niedorzeczny ze względu na to, że czytelnictwo jeszcze zmaleje – ograniczając, likwidując biblioteki szkolne – dodaje Beata Małysz, nauczyciel bibliotekarz, XIV LO w Katowicach.

W internecie już zawrzało. W obronie bibliotek szkolnych protestują nie tylko ich pracownicy. Na specjalnej przygotowanej stronie można podpisać się pod listem do ministra Boniego. Akcję wspierają m.in. prof. Jan Miodek i wokalista T-LOVE Muniek Staszczyk. – To co się robi, to jest powolna eutanazja bibliotekarstwa szkolnego – zaznacza Barbara Michniak, Towarzystwo Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich. – Będzie to zmierzało w kierunku stworzenia takiego organizmu, który popularnie będzie można nazwać biblioteką w szkole – dodaje Barbara Hadas-Rał, Towarzystwo Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bo według katowickich bibliotekarzy, którzy zebrali się w trybie nagłym, pomysł ministerstwa by ze szkolnych stworzyć placówki dostępne dla wszystkich, to spore ryzyko. Po szkole chodzić mogłyby wtedy obce osoby, co według bibliotekarzy obniży poczucie bezpieczeństwa uczniów. – Między lekcjami też tam przychodzimy. Pani nam pomaga w różnych problemach. Z zadaniem czy w takich prywatnych problemach. Możemy z panią zawsze porozmawiać, tak jak z psychologiem – podkreśla Dominika Nikiel, uczennica XIV LO w Katowicach.

Mamy świadomość, że sprawa dotyczy 14 tysięcy etatów nauczycieli bibliotekarzy. Dlatego cały czas szukamy takich rozwiązań. Jesteśmy otwarci na rozmowy i propozycje. Musimy sobie jednak jasno i wprost powiedzieć-spór o biblioteki dotyczy właśnie statusu pracowników – informuje Artur Koziołek, rzecznik Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.

W tej chwili pracujący w szkolnej bibliotece ma przywileje jak każdy nauczyciel. Ministerstwo chce je ukrócić, tak by było taniej. Ewentualne zmiany mają wejść w życie z początkiem przyszłego roku.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button