Pole minowe

Potężne środki w walce z dużo silniejszym przeciwnikiem. Bo nawet wzmocniona i uzbrojona grupa, przegrywa z lodowym zatorem na Sole. Ci, którzy mieszkają w bezpośrednim jej sąsiedztwie, spokojne spacery wałami rzeki zamienili na codzienne doglądanie jej poziomu. – Stan wody był bardzo niski – przez długi okres czasu była susza właściwie. Jesteśmy zaskoczeni, że ta mała rzeczka tutaj tak poziom podniosła, ale to spowodowane jest zatorem, który miejmy nadzieję, zniknie niedługo po iluś tam wybuchach – mówi Tomasz Kłusak, mieszkaniec Żywca.
To już drugi dzień walki z lodem. Do Soły wpada Młynówka, która tej zimy całkowicie zamarzła. Grubość lodu w tym miejscu to nawet metr. – Problem polega na tym, że jest kilka warstw lodu przedzielonych wodą i te wczorajsze próby były takie mało skuteczne, ponieważ ten lód całą tę energię absorbował. Nie udało nam się pokruszyć tafli – mówi bryg. Józef Pietraszko, PSP w Żywcu. To, co udało się udrożnić wczoraj, przez noc zdążyło zamarznąć.
Dzisiaj saperzy piłami spalinowymi wycięli ponad 40 głębokich na metr otworów. W każdy z nich zakładano trotyl. – Jeżeli chcielibyśmy udrożnić szybciej rzekę, to musielibyśmy użyć więcej materiałów wybuchowych, ale ze względu na parametry i strefę bezpieczeństwa, nie możemy jednorazowo użyć więcej jak 10 kg przy jednym wybuchu – tłumaczy mjr Zbigniew Buganik, 1. Pułk Saperów w Brzegu.
Ewentualne użycie większej ilości materiałów wybuchowych mogłoby uszkodzić sąsiadujące z rzeką budynki. Fala uderzeniowa jest odczuwalna w promieniu ponad stu metrów. – Jest w tym miejscu wyznaczona strefa bezpieczeństwa, do której jest strzeżony dostęp. Do jutra mieszkańcy będą napotykali na zakaz wstępu na ten teren – informuje st. asp. Kamila Siedlarz, KWP w Katowicach.
Teraz najważniejsze, by zator zlikwidować przed spodziewanym za kilka dni ociepleniem. Wtedy zator mógłby stać się tamą, a rzeka miejsce dla siebie mogłaby znaleźć na terenach, na których stoją budynki.