Region

Polityka sportowa

Może i tempo niemal spacerowe, ale pośpiech w polityce nie zawsze jest wskazany. No chyba, że staje się w jednej linii z prawdziwymi zawodowcami. Śląscy polictycy samorządowcy biegli w sobotę – jak sami twierdzą – ku wolności i do Europy. A przy okazji po zdrowie i sylwetkę. Jednak zdaniem specjalistów z tą ostatnią u śląskich polityków i samorządowców nie jest najlepiej. – Szczerze mówiąc widać, że nasi politycy więcej czasu spędzają w samochodach i w swoich gabinetach niż chociażby nawet na świeżym powietrzu – uważa Dariusz Madej, instruktor fitness.

Ale jak tu utrzymać linię, kiedy na każdym kroku czai się kaloryczna bomba? O ile na oczach wszystkich odmówić nie tak trudno, o tyle kiedy znika światło – znikają zahamowania, a potem rozpoczyna się walka z samym sobą. – Różnie to bywa, jak ktoś powiedział najlepszy sport to transport, dlatego my się często przemieszczamy samochodami. Ale na poważnie, ja uprawiam żeglarstwo i to jest dla mnie taki pierwszy sport od lat siedemdziesiątych – przyznaje Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski. Kolejnym mogłaby być piłka nożna. Bo umiejętności wojewoda ma całkiem duże. Tyle, że czasem już brakuje tchu. A pewne przeszkody na drodze do osiągania dobrych wyników, mimo starań, jakoś nie chcą zniknąć.

Zdaje się, że podobny problem ma prezydent Katowic, który jednak zapewnia, że sport uprawia nie tylko od święta. – Staram się systematycznie, przynajmniej raz w tygodniu pływać na basenie, jeździć na rowerze. Nie ukrywam, że wolę szybki chód od biegu, narty. No staram się na tyle, na ile oczywiście czas pozwala – zaznacza.

Zwykle czas nie pozwala, dlatego o medalach innych, niż pamiątkowe nasi politycy muszą raczej zapomnieć. Ale przecież nie o wielkie popisy tu chodzi. – Jest to wielka frajda, wielka przyjemność również dla mnie móc przebiec ten dystans. Nie liczy się miejsce, liczy się to, że człowiek uczestniczy – wyznaje Piotr Koj, prezydent Bytomia. Uczestniczyć w dzisiejszym meczu samorządowcy kontra dziennikarze miał też marszałek Bogusław Śmigielski. Ale jak zapewniają jego podwładni, aktywności fizycznej marszałek ma pod dostatkiem.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zresztą nie tylko figura ma znaczenie, bo odpowiedni strój i zdrowy wygląd to dla polityka powinien być chleb powszedni – przekonuje politolog Marek Mazur. – Od polityków oczekujemy, że będą za nas załatwiali pewne sprawy. A żeby załatali te sprawy muszą być efektywni skuteczni i energetyczni. I tężyzna fizyczna jest jednym ze sposobów pokazania, że jestem gotowy dla was pracować – stwierdza dr Mazur.

I nawet jeśli do idealnej sylwetki politykom trochę jeszcze brakuje, to wcale nie znaczy, że sport uprawiają tylko przed telewizorem. – Często człowiek, który pozornie nie wygląda na sportowca, jego sylwetka odbiega od standardów sportowych, często ma pewne umiejętności, szybkość wrodzoną, pewien talent – wyjaśnia Andrzej Zydorowicz, komentator sportowy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button