Polmos
Pracownicy bielskiego Polmosu energicznie, z pasją i… na próżno bronili swojego prezesa: Miesiąc temu będąc w ministerstwie skarbu zapewniano nas, że oni też uważają, że ruchy w składzie zarządu są niewskazane –mówi Marian Legierski, związkowiec. Przez miesiąc jednak wiele może się zmienić. Udowodniła to namaszczona właśnie przez ministra rada nadzorcza, która swoją decyzję o odwołaniu Kuleszy ze stanowiska uzasadniła lakonicznie brakiem umiejętności w rozwiązywaniu konfliktów społecznych i budowaniu właściwej atmosfery.
Radzie nadzorczej znacznie gorzej niż pisanie oficjanego stanowiska przyszło odpowiadnie o konkretnych zarzutach: Spółka ma dobre wyniki finansowe ale one …jak gdyby… są spowodowane niekoniecznie działalnością zarządu tylko jest kilka czynników niezależnych od spółki. Obniżenie kosztów na przykład materiału podstawowego – mówi przewodnicząca Katarzyną Kuśmierska-Tober . Bez zarządu nie udałoby się chyba jednak wykorzystać pozytywnych czynników. No być może, no być może ale… ja oficjalnie tylko taką kwestię miałam wygłosić.
Liczby ponoć nie kłamią, a one nizebicie świadczą o tym, że za czasów Kuleszy w Polmosie działo się dobrze, bo spółka zamiast dotyczasowej straty zanotowała zysk, a morale załogi bardzo się poprawiło, pracownicy, między innymi Małgorzata Pruska, byli zadowoleni z prezesa: Był również dobrym gospodarzem był bardzo dobrym prezesem dla załogi można stwierdzić, że bardzo o nas dbał. Dlatego też dziwnym wydaje się zarzut rady nadzorczej, która twierdzi, że prezes Kulesza dzielił pracowników i nie przygotował spółki do prywatyzacji u progu której stoi, zaprzecza temu sam Ireneusz Kulesza: Ja rzeczywiście nie daje gwarancji na przygotowanie prywatyzacji po polsku czyli zdołowanie firmy i przestraszenie pracowników. Większość pracowników proszę pana chciała wręcz bronić mnie i broniła. Ale nie wybroniła. Ekonimiści zaś twierdzą, że wybronić nie mogła, bo we wszystkim wcale nie o fachowość byłego już prezesa chodziło. Jeżeli zarząd wyprowadził firmę na dobre drogi i przygotował do prywatyzacji i załoga, związki zawodowe go popierają to zmiana zarządu będzie aktem politycznym dlatego, że w firmach państwowych zarządzanie jest bardziej politycznym niż zarządzanie, które uwzględnia reguły gry ekonomicznej – mówi prof. Andrzej Barczak, ekonomista. Bo żadnego sensu, a tym bardziej rachunku ekonomicznego nie można się dopatrzeć, w zmianie zarządu prężnie działającej firmy zaraz przed prywatyzacją. Chyba, że sens i rachunek są ukryte.