Kraj

Polscy prokuratorzy chcą przesłuchać kontrolerów z lotniska w Smoleńsku

Nasi śledczy chcą to zrobić jeszcze raz, ponieważ – jak powiedział Polskiemu Radiu pułkownik Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej – w trakcie naszego śledztwa pojawiły się nowe aspekty, które trzeba wyjaśnić “u źródła”, czyli przesłuchać świadków.

Pułkownik Rzepa nie był w stanie powiedzieć, kiedy Federacja Rosyjska rozpatrzy wniosek o pomoc prawą w tym zakresie. Wyjaśnił natomiast, że przesłuchanie rosyjskich kontrolerów lotów mogłoby się odbyć w Rosji, z udziałem polskich śledczych. Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej powiedział, że istnieje też możliwość wezwania świadków na przesłuchanie do Polski, ale wątpi, żeby obywatele obcego państwa przyjechali na takie rozmowy. “Nie mają takiego obowiązku” – wyjaśnił pułkownik Rzepa.

Polscy prokuratorzy chcą przesłuchać między innymi “trzecią osobę”, która znajdowała się w dniu katastrofy w wieży lotów na lotnisku Siewiernyj. Media donoszą, że chodzi o pułkownika Nikołaja Krasnokutskiego. Pułkownik do października 2009 roku dowodził 103. Gwardyjskim Krasnosielskim Pułkiem Wojskowego Transportu Lotniczego na lotnisku pod Smoleńskiem. Na wieżę został wysłany z Tweru.

W ocenie rzecznika Prokuratury Generalnej Mateusza Martyniuka przesłuchanie kontrolerów będzie istotne dla polskiego śledztwa. Śledczy będą chcieli zapytać o procedury, jakie obowiązywały w dniu katastrofy na lotnisku Siewiernyj. “Wyjaśnienie czy lotnisko było wojskowe czy cywilne będzie ważne” – podkreślił Marytniuk.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Portal TVN24 opublikował nieujawnione do tej pory zeznania rosyjskich kontrolerów, z których wynika, że 10 kwietnia lotnisko Siewiernyj miało status wojskowego i lot samolotu Tu-154 M też był wojskowy. Ma to znaczenie dla ewentualnego “rozłożenia” odpowiedzialności za przyczyny katastrofy. Cywilne procedury jasno określają, że za lot w pełni odpowiada załoga samolotu. W przypadku lotów wojskowych dużo do powiedzenia mają również kontrolerzy.

Do tej pory rosyjska komisja badająca katastrofę pod Smoleńskiem nie wydała Polsce dokumentów dotyczących statusu lotniska Siewiernyj ani nagrań rozmów z wieżą kontrolną. MAK twierdzi, że nie przekazał dokumentów, bo lotnisko miało status cywilnego.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button