Polscy ratownicy wylądowali już na Karaibach
Rządowy samolot z Polakami wylądował w stolicy Dominikany – Santo Domingo, a nie jak wcześniej planowano w Port-au-Prince. Powodem było przepełnienie lotniska w stolicy Haiti. Jednak jak powiedział rzecznik straży pożarnej w Programie Pierwszym Polskiego Radia – Polacy są już w drodze do rejonu, gdzie doszło do potężnego trzęsienia ziemi.
Nasi ratownicy mają teraz do przejechania około 300 kilometrów do haitańskiej stolicy. Mają je pokonać w kilka godzin. Polacy będą podróżować specjalnie wynajętymi ciężarówkami. Towarzyszyć im będzie wojskowa eskorta. W ciągu dwóch godzin po przybyciu do Port-au-Prince wejdą do akcji ratowniczej. Na Haiti będzie już wtedy wieczór.
Polska grupa ratownicza liczy 54 osoby i 10 specjalnie wyszkolonych psów. Polacy wiozą też ze sobą kilka ton sprzętu do poszukiwania uwięzionych pod gruzami ludzi. Jak powiedział Paweł Frątczak – dołączą oni do ponad 30 tego typu grup, razem 1100 ratowników i około 100 psów, którzy już działają na Haiti.
Jak zaznaczył rzecznik straży pożarnej – każdy ratownik podczas akcji musi się zmierzyć z walką z czasem. Jego zdaniem nie można jednak mówić, że nasze siły ratunkowe przybyły w rejon katastrofy zbyt późno. Frątczak wyjaśnił, że zanim Polska mogła uruchomić procedury wyjazdu specjalnej grupy ratowniczej – trzeba było poczekać na złożenie takiego zapotrzebowania przez haitański rząd. Takie regulacje wprowadza bowiem ONZ oraz Unia Europejska.