Polscy skoczkowie znów poniżej oczekiwań

Jeden Adam Małysz to zdecydowanie za mało, by liczyć się w walce o olimpijski medal. W konkursie drużynowym skacze przecież czterech zawodników. Niestety trzech z nich nie było wczoraj w optymalnej formie. – Myślę przede wszystkim, że chłopcy się starali. W to nie można ingerować. Nikt nie skacze specjalnie źle na olimpiadzie. Może chłopaki nie trafili z formą, bo te ich skoki były słabsze jak w zeszłym roku – przyznaje Małysz.
Nasz dwukrotny wicemistrz olimpijski z Vancouver uzyskał wczoraj kolejno 136,5m oraz 139,5m. Dobrze zaprezentował się także Stefan Hula ze skokami na 129m i 127,5m. Najmłodszy Łukasz Rutkowski w pierwszej turze skoczył 123m, w drugiej 127,5m. Najbardziej jednak w pierwszej serii zawiódł Kamil Stoch, który uzyskał jedynie 126,5m. W swojej drugiej próbie wylądował już na 134,5m. – Kamil miał tutaj okres takiego dużego dołka. On z tego wychodził i te skoki, które pokazuje muszą być kontrolowane. A takie skoki kontrolowane nie są w pełni takimi, za pomocą których można wygrać. A kiedy pokazuje automatyzm, czyli ryzykuje, to niestety pojawiają się błędy – wyjaśnia Łukasz Kruczek, trener kadry skoczków narciarskich.
Polacy zajęli ostatecznie dopiero 6. miejsce. To wynik gorszy od tego sprzed czterech lat odniesionego w Turynie. Mistrzami olimpijskimi zostali Austriacy przed Niemcami i Norwegami.