Region

Polska oskarża Czechy. Czechy oskarżają Polskę. Walka o czyste powietrze

W sprawie katastrofalnej jakości powietrza wspólnego języka do tej pory nie znaleźli. Na pograniczu polsko-czeskim od lat trwa spór o to, kto kogo bardziej zatruwa. – Wtedy się mówi: nasi sąsiedzi, bo oni mają mniej restrykcyjne normy, oni sobie tam na to pozwalają, a to akurat wiatry idą z tamtej strony i oni są temu wszystkiemu winni – mówi Robert Rusin, firma Franken Solar z Pragi.

 

Na targach energii odnawialnej w Raciborzu to właśnie Czesi próbowali przekonać Polaków do tego, że leży im na sercu dobro naturalnego środowiska – także po naszej stronie granicy. – Poziom pyłu w Rybniku przy dopuszczalnej normie 50 mikrogramów na metr sześcienny, przekroczył 2 tysiące. To jest to poziom Bangladeszu, Pakistanu, Iranu – informuje Zdzisław Kuczma, mieszkaniec Rybnika. Czyli największych na świecie trucicieli powietrza. Zbigniew Kuczma z Rybnika w okresie grzewczym okien w swoim domu praktycznie nie otwiera. Uciążliwy smog spędza mu sen z powiek. To właśnie tu zimą na Śląsku bije się rekordy poziomu pyłu zawieszonego. Nad głową fruwa praktycznie cała tablica Mendelejewa, winnych szuka się po sąsiedzku. – Czesi ze względu na kierunek wiatrów ustawiony w kierunku naszego terenu, że tak powiem, donoszą zanieczyszczenia rzeczywiście. W okresach bezwietrznych – i tu trzeba uderzyć się w piersi – my też Czechom coś dajemy. Myślę, że to 50 na 50 – stwierdza Anna Wrześniak, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Katowicach.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Po drugiej stronie granicy w czeskiej Stonawie blisko 200 uczniów miejscowej podstawówki i gimnazjum już przed rokiem w drodze do szkoły zakładało specjalne maski. Te mają chronić ich przed smogiem. – Ta skala problemu jest naprawdę szeroka, przenika poza granice Stonawy. Oczywiście jest to sprawa i problem całego regionu – podkreśla Tomas Barak, wicewójt Stonawy.

 

Władze tej małej miejscowość nieopodal Karviny przekonują: to nie tylko efekt fedrujących ostro po ich stronie kopalń. Źródło problemu, co podkreślają czescy urzędnicy, leży również za miedzą, czyli u nas. – Dla nas walka z niską emisją oznacza walkę z pyłem zawieszonym, wobec tego walkę z paliwem, które jest łatwo dostępne na rynku, które jest zasiarczone, które jest bardzo zapylone i które emituje najwięcej do powietrza pyłu – tłumaczy Michał Śmigielski, zastępca prezydenta Rybnika.

 

Rybnik z niską emisją walczy na własną rękę. Na ekoinwestycje tylko w zeszłym roku wydano tu około miliona złotych. To głównie dotacje na wymianę pieców na te bardziej przyjazne środowisku. Ekologiczne piece, ogniwa fotowoltaiczne, solary czy mini elektrownie wiatrowe to nieco droższa, ale konieczna i już nie tak odległa przyszłość.

  

Pan Karol już zdecydował – jego dom marzeń, który właśnie zaczyna budować, będzie bazował na odnawialnych źródłach energii. Mieszka w małych Gaszowicach blisko granicy z Czechami. Liczy, że za jego przykładem pójdą również jego sąsiedzi. – Nie tylko fotowoltaika, ale też solary, pompy ciepła, rekuperacja, które nie ukrywam w nowym domu będą przydatne – podkreśla Karol Szulik, mieszkaniec Gaszowic koło Rybnika. A jego indywidualny zysk przełożyć się może wkrótce na kondycję wszystkich – i to po obu stronach granicy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button