Sport

Polska – Rumunia 0:1

Polska – Rumunia 0:1 (0:0)

Bramka: Daniel Niculae (59).

Żółte kartki: Robert Lewandowski, Adam Kokoszka (Polska), Mirel Radoi, Paul Codrea (Rumunia). Sędzia: Menashe Mashiah (Izrael). Widzów ok. 5 tys.

Polska: Tomasz Kuszczak – Marcin Kowalczyk, Adam Kokoszka, Michał Żewłakow (89-Maciej Sadlok), Piotr Brożek – Jakub Błaszczykowski (79-Sławomir Peszko), Ludovic Obraniak (79-Roger Guerreiro), Dariusz Dudka, Kamil Kosowski (75-Maciej Rybus) – Irenusz Jeleń, Robert Lewandowski (69-Patryk Małecki).

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Rumunia: Costel Pantilimon – Vasile Maftei (78-Cristian Sapunaru), Mirel Radoi, Cristian Chivu, Razvan Rat – Mihai Roman (46-Banel Nicolita), Iulian Apostol, Paul Codrea (53-Tiberiu Ghioane), Cristian Tanase (69-Dorin Goian) – Daniel Niculae, Ciprian Marica (61-Gheorghe Bucur).

Nie udał się Franciszkowi Smudzie debiut w roli selekcjonera kadry narodowej. Piłkarze reprezentacji Polski pokazali, że poważnego kryzysu, w jakim znajdują się od prawie dwóch lat, nie można zażegnać jedynie poprzez zmianę trenera. Po przeciętnej grze biało-czerwoni ulegli w Warszawie Rumunii 0:1.

Spotkanie na Łazienkowskiej obejrzało pięć tysięcy widzów, czyli… komplet. Z powodu przebudowy obiektu Legii trybuny nie mogły pomieścić więcej osób. Od początku spotkania zgromadzeni widzowie głośno dopingowali zawodników, dając wyraźnie do zrozumienia, że o żadnym bojkocie kadry nie ma mowy (co miało miejsce przy okazji październikowego meczu ze Słowacją).

Nie obyło się jednak bez obraźliwych epitetów pod adresem właścicieli Legii, zagłuszanych gwizdami przez tych kibiców, którzy przyszli dopingować reprezentację. Oni najczęściej skandowali nazwisko Franciszka Smudy. Nowy selekcjoner kadry kilkakrotnie odwracał się w kierunku fanów i bił im brawo.

Przed meczem w niektórych miejscach boiska wysypano piach (chodziło o wyrównanie murawy), co sprawiło, że piłkarze chwilami mieli problemy z dokładnym wybiciem lub podaniem piłki. Na dodatek, gracze nie szczędzili sobie razów, w efekcie czego już przed przerwą sędzia pokazał cztery żółte kartki.

W pierwszej połowie ciekawe akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Biało-czerwoni najbliżej zdobycia gola byli w 27. minucie, gdy po świetnym podaniu Ludovica Obraniaka groźnie na bramkę Rumunów strzelił Ireneusz Jeleń. Bramkarz gości Costel Pantilimon zdołał wybić piłkę. Kilka minut później fatalny błąd w defensywie popełnił Adam Kokoszka, ale Ciprian Marina nie potrafił skorzystać z prezentu. W doliczonym czasie pierwszej części niecelnie strzelił Obraniak. Pozostałe akcje Polaków, często inicjowane przez bardzo aktywnego na lewej stronie Kamila Kosowskiego (wrócił do kadry po dwuletniej przerwie), kończyły się z reguły wybiciem piłki przez obrońców rywali.

Po przerwie groźniej zaatakowali goście. W 57. minucie Tomasz Kuszczak zdołał jeszcze obronić niebezpieczny strzał Banela Nicolity, ale wkrótce potem był bez szans po uderzeniu z linii pola karnego Daniela Niculae. Zdobywca gola dla Rumunii to klubowy kolega z Auxerre Dariusza Dudki i Ireneusza Jelenia. W 67. minucie mogło być już 0:2, ale Kuszczak znakomicie powstrzymał Niculae. Zdenerwowany selekcjoner Rumunów Razvan Lucescu bezradnie rozłożył ręce – to była naprawdę wyborna sytuacja.

W odpowiedzi Jeleń strzelił głową, ale za lekko. Akcjom biało-czerwonych wciąż brakowało wykończenia. Zniecierpliwiony takim obrotem sprawy Smuda zdecydował się w końcu na zmiany, stawiając na debiutantów w dorosłej kadrze. W miejsce Roberta Lewandowskiego na boisku pojawił się Patryk Małecki, a za Kamila Kosowskiego wszedł legionista Maciej Rybus, owacyjnie przyjęty przez miejscowych kibiców.

Roszady niewiele jednak dały, bo to Rumuni wciąż dyktowali warunki gry. I gdy wydawało się, że polscy piłkarzy nie będą już w stanie przeprowadzić groźnych akcji, w 87. minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Sławomir Peszko. Strzelił jednak lekko i bardzo niecelnie. W doliczonym czasie Peszko znów był sam przed bramkarzem, zdołał go nawet minąć, ale został dogoniony przez obrońców rywali.

Po meczu powiedzieli:

Franciszek Smuda, selekcjoner reprezentacji Polski: “Mimo niekorzystnego wyniku nie załamuję rąk. Jest takie powiedzenie, że co się źle zaczyna, dobrze się kończy. Jestem cierpliwy. Wiem, nad czym mamy pracować i wierzę w efekty tej pracy. Nie mam do zawodników pretensji. Nikt mnie nie zawiódł, u każdego z piłkarzy widać było zaangażowanie, a to jest dla mnie najważniejsze. Niestety, na takiej murawie nie sposób było prowadzić grę. Mimo wszystko staraliśmy się konstruować akcje, rozgrywać. To nie wina zawodników, że na tym fatalnym boisku trudno było dokładnie podać piłkę. Z mojego debiutu zapamiętam właśnie murawę. Nie chcę się jednak usprawiedliwiać. Jestem przekonany, że już w środowym meczu z Kanadą będzie znacznie lepiej. Kogo wówczas wystawię do gry? Już wcześniej podkreślałem, że w obu spotkaniach dam szansę wszystkim powołanym zawodnikom”.

Tomasz Kuszczak: “Przez dziesięć ostatnich lat nie grałem na tak fatalnej murawie. Tony piachu, wyrwane kępy traw. Trudno oczekiwać w tej sytuacji wspaniałej gry. Ja też miałem kłopoty, piłka skakała bardzo dziwnie, ciężko było dokładnie wykopać. Myślę, że najlepsze zespoły na świecie miałyby na tym boisku problemy. Najwięcej zależało od przypadku. Nawet gol dla Rumunów był przypadkowy, po rykoszecie. Wyskoczyłem najwyżej jak mogłem, ale nie zdołałem sięgnąć piłki. Przegraliśmy, ale chyba wszyscy widzieli, że każdy z zawodników dał z siebie wszystko. Nikt się nie oszczędzał, nikomu nie można zarzucić braku zaangażowania”.

Piotr Brożek: “Szkoda, ponieważ nie zasłużyliśmy na porażkę. Stworzyliśmy więcej sytuacji niż rywale. Zmarnowaliśmy co najmniej cztery dogodne okazje. W piłce czasami tak jest, że lepszy zespół przegrywa. Jak oceniam murawę? Nie chcę narzekać, bo warunki były jednakowe dla obu drużyn. Jeśli chodzi o moją postawę, to… zawsze może być lepiej. Zresztą wolę zostawić ocenę mojej gry trenerowi”.

Sławomir Peszko: “Trudno być zadowolonym po przegranym meczu. Mam do siebie ogromne pretensje, powinienem wykorzystać przynajmniej jedną z dwóch doskonałych okazji. Dodam jednak, że utrzymanie się na nogach w takich warunkach graniczyło z cudem. Z każdą upływającą minutą było coraz gorzej. Trudno grać piłką na takiej murawie“.

 

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button