Pomoc dla nie-pomocnych

Zamknięte. Na cztery spusty. Centrum Organizacji Pozarządowych w Sosnowcu. Miało być perłą i chlubą. Miało pobudzac do działania. Miało aktywizowac. No własnie: miało.
– Los akurat tak sprawił, że te osoby zrezygnowały z tej pracy. Z tych informacji, którymi dysponuję, zrezygnowali z różnych przyczyn, równiez i osobistych – mówi Zbigniew Jaskiernia, wiceprezydent Sosnowca.
“Te osoby” to pracownicy zatrunieni przez miasto do administrowania centrum. Obie długo nie popracowały. Dla tych, którzy pracowali w ich sąsiedztwie sprawa nie jest skomplikowana.
A miało być tak pięknie. Centrum Organizacji powstało w kwietniu. Pieniądze na jego urządzenie wyłożyły zagraniczne fundacje. Oprócz pomocy merytorycznej, miało też dawać schronienie lokalnym aktywistom, których nie stać na wynajęcie biura. Ale tu też pojawiły się schody.
– Musimy podpisać weksle, musimy podpisać deklaracje wekslową i musimy wpłacić kwotę 3-miesięcznego czynszu – stwierdza Adam Kwapisz, Pomorska Fundacja “Rottka”
Centrum zamiast przyciągać odstraszało więc najpierw tych, którym miało pomagać, a w końcu nawet własnych pracowników.
Jak mówi Monika Sobańska, założycielka Stowarzyszenia “Aktywne Kobiety” która od początku śledzi działalność Centrum – efekt był nie trudny do przewidzenia. – W sumie jego zamknięcie wcale mnie nie dziwi i . nie będę tego powtarzać, chociaż w sumie powtórze: ja wiedziałam że tak będzie! – stwierdza Sobańska.
Teraz miasto chce projekt ratować. Przy prezydencie działa juz rada, która ma uzdrowić sytuację. – Przyjrzę się kandydatom. Pracuję w organizacji pozarządowej. Wiem, jakimi kompetencjami powinni się charakteryzować ci właśnie kandydaci, wiem co powinni umieć, wiem jak powinni współpracować z organizacjami pozarządowymi – uważa Halina Sobańska.
W Sosnowcu jest ich prawie dwieście i przez 3 miesiące działania Centrum większość z nich nie otrzymała żadnej pomocy. Często nawet dlatego, że nie wiedzieli gdzie, jak i z kim w tej sprawie mogą się skontaktować.