Pomoc państwa w walce ze skutkami kryzysu

Los produkującej czołgi fabryki w Łabędach wciąż jest niepewny. – Pojawiły się listy pracowników do zwolnień. Ja – Bogu dzięki – w tej pierwszej grupie się nie znalazłem, co nie gwarantuje, że nie znajdę się na tej drugiej liście – mówi Jerzy Razniewski, pracownik Bumaru-Łabędy. Ale od dzisiaj obawa jakby mniejsza, bo zamiast zwalniać pracowników – tak doświadczonych jak – Jerzy Razniewski, pracodawcy będą mogli wysłać ich na tzw. postojowe, które jest jednym z elementów wchodzących w życie – antykryzysowych ustaw.
– Pakiet antykryzysowy ma pomóc pracodawcom, ma również chronić pracowników przed utratą pracy. Nie ma co ukrywać, że utrata pracy jest problem nie tylko dla pracownika – wyjaśnia Michał Zdziejowski, ekonomista. Ale również dla państwa, które musi roztoczyć ochronę socjalną nad zwalnianymi.
Dlatego już teraz wysłani na tzw. postojowe pracownicy brakującą część wypłaty otrzymają z funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych. Nawet 250 tys. zwolnionych osób będzie mogło skorzystać z dofinansowywanych szkoleń i studiów podyplomowych. Ułatwienie dla pracodawców to możliwość zawierania kilku, a nie jak do tej pory, dwóch umów o pracę na czas określony.
Zapisy antykryzysowego pakietu poparły i organizacje pracodawców, i związki zawodowe. Jednak Piotr Duda, lider śląsko-dąbrowskiej “Solidarności” ubolewa, że te rozwiązania wchodzą w życie tak późno. – Gdyby ten pakiet był i istniał, być może ci pracodawcy korzystaliby z funduszu pracy. I być może liczba bezrobotnych byłaby mniejsza – podkreśla Duda.
Jeszcze rok temu pracy w województwie śląskim nie miało 125 tys. osób. Miesiąc temu już ponad 150 tys. Pakiet antykryzysowy może ułatwić odbicie od dna. A przykładów śląskich zakładów, które powoli wychodzą na prosta jest coraz więcej.
Kilka dni temu szef Jastrzębskiej Spółki Węglowej zapowiedział, że będzie namawiał górników do fedrowania przez sześć dni w tygodniu. A jeszcze w czerwcu, z powodu zapaści na rynku stali, piątki w JSW były wolne.
Zdaniem ekonomistów, zwiastunów końca kryzysu, będzie więcej. – Wzrasta popyt na rynku, to znaczy, że dobra, towary są poszukiwane. To znaczy też, że wytwórcy muszą teraz skomasować swoje siły i przystąpić do większego działania – przyznaje Zdziejowski. I będzie im o tyle łatwiej, że w końcu otrzymali wsparcie od państwa.