Pontonem w ściekach

Imię i nazwisko? Nieznane. Wiek? Też nie. Co o mężczyźnie, który postanowił wybrać się w podróż Kłodnicą wiadomo? Najprawdopodobniej lubi czytać książki podróżnicze i pewnie po jednej z takich lektur postanowił wyruszyć w podróż.
Według niektórych mieszkańców Kłodnica to kloaka. Jednak kloaka czy nie, tego śmiałka to nie interesuje. Dlatego zaopatrzył się w ponton, syna w kapok i wypłynął w rejs – wzbudzając zainteresowanie okolicznych mieszkańców.
By zrobić dobre zdjęcie podróżnikowi, Marian Jabłoński musiał przebiec kilka mostów. Ale udało się. Zdążył nawet z nim porozmawiać. – Odpowiedział, że płynie do Bałtyku, prawdopodobnie jest w połowie drogi – stwierdza Jabłoński.
Nie wszyscy jednak wierzą, że cel zostanie osiągnięty. W niedalekiej przyszłości – być może. – Może kiedy woda w naszych rzekach będzie lepszej jakości. Sądzę, że do tego czasu zgodnie z tymi planami, które mamy wody będą miały lepszą jakość i może wtedy będzie można może zarówno po Rawie jak i Kłodnicy podróżować łódkami – przyznaje Anna Wrześniak, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
Ale gliwicki śmiałek czekać nie zamierzał i popłynął w brudną dal. Nie przeraził go nawet fakt, że w Kłodnicy aż roi się od pierwiastków. – Prawdopodobnie próbuje na sobie odczynniki chemiczne, które wpływają do rzeki i będzie może testował je na skórze – przypuszcza Roman Stawiarski, mieszkaniec Gliwic.
Tak będzie jeśli ponton nie wytrzyma tego ekstremalnego rejsu. Wszystko zależy od tego, z czym do ścieku, a pływanie z takim nurtem na nieodpowiednim sprzęcie może się dla niego źle skończyć. – Generalnie jeżeli, to jest typowo rekreacyjny ponton, wówczas nie przypuszczam, żeby wytrzymał tego typu drogę – uważa Przemysław Budzki z InterSportu. A jeśli już wytrzyma, to pozostaje jeszcze jeden problem. – Obrośnie mu wszelkimi możliwymi brudami, będzie miał zapachy później na całe okolice – mówi Lothar Karas, mieszkaniec Gliwic.
Ale dla prawdziwego amatora przygód to nic strasznego. Postanowiliśmy zapytać naszego redakcyjnego kolegę – Michała Wasika, który na co dzień poszukuje mocnych wrażeń, także tych wodnych, o to czy wyruszyłby w taką podróż. – Myślę, że tak, ale musielibyśmy wybrać naprawdę wartki nurt ścieków i musiałoby być tam bardzo dużo takiej gęstej cieczy, żeby było wyzwanie, żeby były emocje, żebyś bał się przewrócić i wtedy każdy nieopatrzny ruch to jest koniec – stwierdza Wasik, autor programu “Sportowy Styl”.
Jaki jest koniec podróży śmiałka z Gliwic? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że nietypowy “Sindbad Żeglarz” wzbudził sporo zainteresowania, także u tych, którzy na co dzień korzystają z uroków Kłodnicy. Chociaż nawet ptaki zanim zdecydują się wejść do rzeki, poważnie się zastanawiają.