Porażka Górnika na Węgrzech

Budapeszt – to tutaj Ferenc Szusza ma status bohatera narodowego. Jest legendą węgierskiego futbolu, ale także Górnika Zabrze. Dlatego w stolicy Węgier piłkarze ze Śląska zagrali dla swojej legendy. – Polak, Węgier – dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki. Szabla była, bo walka była, a i ze szklanką sobie poradziliśmy – mówi Łukasz Mazur, prezes Górnika Zabrze. To raczej działacze, bo trener Górnika profesjonalnie podszedł do charytatywnego spotkania z drużyną z Budapesztu.
Kiedyś było jednak inaczej. Zmarły pięć lat temu Szusza był trenerem Górnika w latach 70. ubiegłego wieku. Pod jego wodzą Górnik nie raz stawał na mistrzowskim podium, to były jednak zupełnie inne czasy – wspominają legendy Górnika Zabrze. – Trener Susza wyciągnął z własnego portfela jakieś zaskórniaki, które miał i zapłacił rachunek za jedzenie, a i po obiedzie było piwko – wspomina Stanisław Oślizło, były piłkarz Górnika Zabrze.
Po latach osoba charyzmatycznego trenera wciąż łączy kluby, w których pracował. – Trochę lekcji dostaliśmy od Węgrów – zawsze wygrywali, ale najważniejsze jest to, że dalej się lubimy. Ważne jest to, że w Górniku Zabrze było wielu doskonałych węgierskich trenerów – stwierdza Roman Kowalski, ambasador RP na Węgrzech.
Trenerzy zdobyli z drużyną aż sześć tytułów Mistrza Polski. Wśród nich był Ferenc Szusza. – Po treningu robiłem sobie notatki. Później, jak już tych węgierskich trenerów nie było, i ja zostałem trenerem, to zawsze wyciągałem to, co od trenerów najlepsze – mówi Jan Kowalski, legenda Górnika Zabrze. – Strzelił więcej bramek niż meczów rozegrał. W historii Górnika węgierscy trenerzy spełnili szczególną rolę – przyznaje Michał Listkiewicz, były prezes PZPN.
Jego Imieniem nazwano już stadion 20-krotnego mistrza Węgier. Teraz powstać ma pomnik, na który trwa zbiórka pieniędzy. Dlatego głównym daniem dwudniowego pobytu nad Dunajem był mecz Górnika Zabrze z Ujpestem Budapeszt. Górnik przegrał 2:1, ale nie wynik był tutaj najważniejszy. Najważniejsza była zbiórka na budowę pomnika. – To był wspaniały człowiek i zawodnik. Przez dwadzieścia lat był związany z tylko jednym klubem – mówi István Csehi, prezes Ujpestu Budapeszt.
Do Budapesztu specjalnie na tę okazję zjechało około 1,5 tysiąca kibiców z Polski. – Stadion świetny, bardzo przyjemny doping. Duże słowa uznania dla naszych kibiców, bo w bardzo dużej ilości przyjechali na ten mecz, i aż chciałoby się grać w europejskich pucharach – stwierdza Mariusz Jop, piłkarz Górnika Zabrze.
Europejskie puchary są jednak poza zasięgiem Zabrzan, przynajmniej na razie. Jedyny przeciwnik spoza naszej ligi jaki pojawić może się na stadionie Górnika, pochodzić ma z Budapesztu. Piłkarze chcieliby zrehabilitować się za to, co wydarzyło się na węgierskim boisku.
Reportaż o tym wydarzeniu zostanie umieszczony na stronie www.tvs.pl w najbliższych dniach.