Poszukiwania Skarbu Srebrnego Miasta

Na tarnogórskim rynku zagadki rozwiązywano na najróżniejsze sposoby. A łamigłówki, były według uczestników, rzeczywiście nie najłatwiejsze. – Trochę trzeba pomyśleć nad tymi odpowiedziami, ale myślę, że znajdziemy coś. – Jedną odpowiedz mamy, jeszcze szukamy drugiej. Poszukiwania odpowiedzi trwały kilka godzin, a nagrodą za każdą z nich, były sztabki srebra. Jednak aby go zdobyć trzeba było się bardzo postarać. – Spotkamy królową Marysieńkę, która tutaj z mężem bywała. U królowej Marysieńki dworzanin poprosi nas o pomoc, ponieważ ma spotkanie z bardzo piękną dworką i poprosi nas o dostarczenie listów pod wskazane adresy – opowiada Dorota Janas, organizator “Skarbu Srebrnego Miasta”.
Kto zbierze najwięcej srebra, ten wygrywa. Jednak, żeby wygrać, trzeba było znać między innymi historię Tarnowskich Gór – a z tym jak i z topografią miasta, przynajmniej u niektórych – raczej krucho. – Nie jesteśmy z Tarnowskich Gór, więc nie jest nam tak łatwo znaleźć nam te miejsca, gdzie będą się znajdowały te postacie – mówi Tomasz Młynarski, uczestnik gry. Postacie takie jak książę opolski Jan II Dobry, który przyczynił się do rozwoju górnictwa kruszcowego w Polsce. Dziś zadawał uczestnikom pytania i przekonywał, że zawodnikom do osiągnięcia sukcesu potrzeba naprawdę niewiele. – Znać historię Tarnowskich Gór, no i dobrze się bawić. Im lepsza zabawa, tym więcej można wygrać.
Niektórzy bawili się w samotności, a inni w zdecydowanie większych grupach – i jak się okazuje wychodzili na tym zdecydowanie lepiej. – Nie było trudnych jakiś specjalnie zadań. Jedno zadanie to było, że ułożyliśmy piosenkę i zaśpiewaliśmy, a drugie zadanie to było wyszukanie osoby, która będzie przez 15 lat służyła przekupkom – opowiada Basia, uczestniczka gry. A taka zabawa służy też dorosłym. Co nie jest niespodzianką dla socjologa Krzysztofa Łęckiego, który przekonuje, że w każdym z nas pozostało coś z dziecka. – To jest naturalna tendencja, która kiedyś się przejawiała w tym, że ludzie starsi bawili się kolejkami, które niby kupowali dla dzieci, a teraz może być to organizowane i jakby przestano się tego wstydzić.
I jak pokazuje ta zabawa wstydzić się nie ma czego, bo na poszukiwanie przygody, może ruszyć każdy.