Powrót lwa
Choć spuszczony ze smyczy to dalej śpiący… Nie obudziły go nawet oklaski, za to on budzi nadzieje bytomian. Chwila triumfu napewno ja to zawsze przeżywam po swojemu i zawsze z wielkim wzruszeniem – mówi Anna Stokół.
Dziś witało go kilkudziesięcu mieszkańców. Witało z wielką pompą bo ten repatriant może wiele dać miastu: Będzie z niego emanowała siła spokoju, męstwo i spokój które jest temu miastu bardzo potrzebne – deklaruje prezydent Bytomia Piotr Koj.
Ale skoro komuś przybyłu to i komuś musiało ubyć. Co prawda mieszkał z nami ponad 50 lat więc troche się do niego przezwyczailiśmy, ale nigdy nie myśleliśmy o nim jako o swojej własności –mówi Włodzimierz Paszyński, wiceprezydent Warszawy. Lew spędził pięćdziesiąt lat w Warszawie. I pewnie spędziłby na obczyźnie drugie tyle gdyby nie zauważył go pracownik archiwów państwowych: Spostrzegłem lwa któy zupełnie przypomniał mi lwa, który stał w Bytomiu. Potem szybka akcja ratunkowa i lew wraca do domu. Ale fakt, że stolica tak łatwo go odała wzbudza podejrzneia mieszkańców – w stolicy na miejscu Lwa stoi teraz jego wierna kopia. A może jednak jest na odwrót – pytają mieszkańcy.
Lew w Bytomiu był ozdobą pomnika upamiętniającego poległych w czasie wojny francusko-pruskiej.