RegionSportWiadomość dnia

Powrót po dramacie. Oni się nie poddali

Krótki moment nieuwagi w trakcie zjazdu i równie krótka, ale bolesna diagnoza -olimpiady nie będzie. – Żałuję, szkoda i to co mogę zrobić, to cierpliwie czekać aż noga wróci do pełni sprawności i na pewno wsiądę na rower wtedy, kiedy tylko będzie to możliwe – mówi Maja Włoszczowska, reprezentantka Polski w kolarstwie górskim. A to niestety trochę potrwa. – Podejrzewamy, że pierwszy okres leczenia, to będzie około 6 tygodni z tym, że będziemy prowadzili rehabilitację powiedzmy ogólną. Natomiast trzeba liczyć 12 tygodni – informuje Krzysztof Ficek, lekarz, ortopeda.

Tyle w optymistycznym wariancie potrzeba, by Maja Włoszczowska mogła wrócić do jazdy. Sama zawodniczka zapowiada jednak, że łatwo nie odpuści i choć kolejne igrzyska to odległy cel, to do jazdy wrócić chce jak najszybciej. – Cztery lata motywacji, to jest strasznie wyczerpujące dla psychiki. Wolę skupić się na tym, żeby odbić sobie tego pecha tegorocznego dużo wcześniej – mówi Maja Włoszczowska, reprezentantka Polski w kolarstwie górskim. Taka okazja po drodze do kolejnych igrzysk w Rio, to choćby Mistrzostwa i Puchary Świata 

Jeżeli motywacja Włoszczowskiej będzie tak silna jak Szymona Kołeckiego, to z pewnością jeszcze nie raz będzie ją można zobaczyć na najwyższym stopniu podium. W jego przypadku diagnoza brzmiała jeszcze poważniej – uraz kręgosłupa. – To jest dla mnie taki przykład, gdzie faktycznie znam tego człowieka osobiście i widziałem, że on się z tego podniósł i jeszcze rzeczywiście walczył w barwach Polski, nawet z sukcesami oczywiście – mówi Ali Aschab-Nurbagandow, były fizjoterapeuta reprezentacji w zapasach.

Podobnie, jak Marcin Wasilewski. – Jest to kompletny, całkowity uraz kończyny dolnej. Tylko podziwiać Marcina i cały zespół medyczny, który się nim zajmował, że po tak poważnej kontuzji wraca do gry – stwierdza Robert Trybulski, fizjoterapeuta. W takich przypadkach, prócz silnej woli w procesie powrotu do sportu, niezwykle istotna jest właściwa rehabilitacja i opieka. – Musimy tych, którzy zawodowo uprawiają sport często wyhamowywać. Czasami trenerzy, czasami oni sami mają bardzo duże ciśnienie, żeby bardzo szybko wracać do pełnej rywalizacji sportowej – dodaje Robert Trybulski.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bez niej wielu nie potrafi żyć. Takim przykładem jest również Łukasz Sokół hokeista GKS-u Tychy, który na lód wrócił pomimo poważnego wstrząsu mózgu i zapalenia trzustki. – Brakuje tego wszystkiego, tej atmosfery sportowej, chłopaków w szatni, żartów. Na pewno tego mi brakowało. Siedzenie takie w domu to było bardzo męczące – mówi. Dlatego po Mai Włoszczowskiej można się spodziewać równie szybkiego powrotu do swojego żywiołu.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button