Poza aresztem

Ślaskie areszty czekają na zomowców. Na razie z 14-tu skazanych stawiło się tylko pięciu. Pisma do sądu przesłali też skazani funkcjonariusze. Poprosili o odroczenie wykonania kary ze względu na zły stan zdrowia.
Sędzia Hanna Szydziak potwierdza, że wnioski byłych zomowców dotarły do sądu okręgowego w Katowicach.
Tyle, że tak wygląda teoria. W praktyce sądy rzadko decydują się na przymusowe doprowadzenie skazanych przed rozpatrzeniem wniosków o odroczenie wykonania kary. A to oznacza, że zomowcy na razie prawdopodobnie pozostaną na wolności.
Takiej sytuacji nie może zaakceptować Krzysztof Pluszczyk, górnik z wujka, który uczestniczył w wydarzeniach z grudnia 1981 roku.
Sąd pierwszy termin rozpatrzenia wniosków byłych milicjantów wyznaczył na początek października. Teraz sędziowie będą się zastanawiać czy skazani do tego czasu zostaną na wolności, czy też do aresztu doprowadzi ich policja.
Arkadiusz Ludwiczek, specjalista prawa karnego, przewiduje, że bardziej prawdopodobne jest to pierwsze rozwiązanie. Sąd przymusowe doprowadzenie w takich sytuacjach stosują bowiem rzadko.
Właśnie dlatego na razie byli zomowcy mogą być spokojni. A nawet jeśli sąd okręgowy uzna ich wnioski za bezzasadne, to polskie prawo daje im możliwość odwołania do sądu apelacyjnego. Teoretycznie takie odwołanie nie zwalnia z odsiadki. Teoretycznie.