Poza rozkładem

Pasażerowie czekający na autobus lini 860 musieli wykazać się cierpliwością. – Czekałem na dwa autobusy z Katowic, nie mogłem się wydostać przed godziną siedemnastą – przyjechał autobus tak przepełniony, że coś niesamowitego, to nie są warunki do jazdy – skarży się Eugeniusz Porada, pasażer. Jazdy, której organizacja co jest delikatnie mówiąc prowizoryczna.
Obsługę linii przejął nowy przewoźnik. I jak przynaje pierwszego dnia były trudności. – Powód częściowo sprzętu, troszkę organizacyjny nasz, bo posłaliśmy kierowcę, który nie do końca znał linię, to był ten powód zasadniczy – tłumaczy Henryk Zagozda, Henzago. Zasadniczo po kilku dniach niewiele się zmieniło, a na opóźnione autobusy nadal czekają tłumy pasażerów. Ten sam przwoźnik i ten sam problem był w Katowicach na lini 37. Jak mówi radna Ewa Kołodziej opóźnione i psujące się na trasie autobusy były utrapieniem mieszkańców. Zmieniło się to dopiero po przejęciu linii przez PKM Katowice. – Jeżeli cofnę się pamięcią jak musieliśmy się borykać z problemami, kiedy tę linię obsługiwał inny przewoźnik, to bardzo współczuję osobom, które muszą przejść to samo co my na Podlesiu, na Zarzeczu.
Publicysta Michał Smolorz nie rozumie dlaczego niesolidna firma wciąż wygrywa przetargi, pisze o tym już 5 lat. I odpowiedzi na to pytanie jak nie było tak nie ma. – To jest niezwykle tajemnicza sprawa, taka prawdziwa bajka ze starych legend wyciągnięta, od wielu lat próbuję dojść gdzie leży sedno całej sprawy. W KZK GOP już po rozstrzygnięciu przetargu przewidywano problemy na linii 860. Ale oferty firmy Henzago nie odrzucono, bo…była najtańsza, – Reputacja w tym przypadku ma swoje znaczenie, nie jest wystarczającym elementem do tego, żeby wykluczyć z postępowania – opowiada Krzysztof Sobański, KZK GOP.
A kiedy jedynym kryterium wyboru przewoźnika jest cena, oczekiwania pasażerów to jedno, a rzeczywistość to zupełnie coś innego.