Na słupach i latarniach królują politycy. Ruszyła ostra kampania plakatowa

Słupy i latarnie opanowali politycy. Taki kierunek promocji może mieć jednak odwrotny skutek i zablokować im drogę do upragnionego stanowiska. Kandydaci na radnych czy prezydentów robią to pod osłoną nocy, ale jak wiadomo, pod latarnią najciemniej. Słupy w wielu miejscach w Katowicach wyglądają jak choinka. Chodzi przecież o to, żeby przekonać do siebie wyborców. Ale czy każdy sposób jest dobry? Marek Szczerbowski – kandydat lewicy na prezydenta Katowic, takiej reklamie mówi stanowcze NIE. – Wszyscy kandydaci deklarują, że będą dbać o czystość, porządek, o to żeby miasto było zadbane. Jeśli mam być wiarygodny, to muszę postępować zgodnie z treścią programu – zaznacza Marek Szczerbowski, kandydat na prezydenta Katowic, SLD.
Wybory samorządowe – jak przekonują w komitecie Forum Samorządowego Piotra Uszoka – to święto demokracji i przede wszystkim chodzi o to, żeby dobrze wybrać. – Plakaty są jedną z form dotarcia do świadomości wyborców. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie doskonałą, natomiast liczymy się, że mieszkańcy nie wybierają na podstawie zdjęcia – podkreśla Wioleta Niziołek-Żądło, rzecznik prasowy KWW Forum Samorządowe i Piotr Uszok.
W Chorzowie zdecydowanie trudniej o taką reklamę. Na jednym słupie mogą wisieć maksymalnie cztery plakaty. Po wyborach komitety wyborcze mają miesiąc, żeby je usunąć. Jeśli tego nie zrobią, zostaną obarczone kosztami. – Najczęściej jest tak, że to robią i to trzeba powiedzieć zdecydowanie. Są jedynie takie pojedyncze przypadki, jest pewnego rodzaju szermierka, która występuje – mówi Stefan Jarczyk, Naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich UM w Chorzowie.
W Katowicach wszystkie chwyty dozwolone. Choć agitacja na znakach drogowych jest zabroniona, to na ulicy Moniuszki wcale tego nie widać. – Zgodnie z obowiązującymi przepisami, odpowiedzialność za tego typu wykroczenie podlega osoba fizyczna, a nie żadna organizacja – informuje Piotr Piętak, z- ca komendanta Straży Miejskiej w Katowicach.
Jeśli zawodzi prawo, to zdaniem ekspertów od kreowania wizerunku, powinien zadziałać zdrowy rozsądek. – Chyba wszyscy mamy dość bylejakości zarówno jeśli chodzi o zarządzanie, jak i sposób promowania siebie. Zdecydowanie lepiej jest wydać więcej pieniędzy i promować się w sposób estetyczny, bo to budzi pozytywne skojarzenia z daną osobą – stwierdza Marcin Mańka, specjalista od kreowania wizerunku. W wielu polskich miastach zamiast jakości postawiono jednak na ilość.