AlarmRegionWiadomość dnia

Pożar domu w Dąbrowie Górniczej. To już drugi pożar w tym samym miejscu! [ZDJĘCIA, WIDEO]

ZDJĘCIA: Pożar domu w Dąbrowie Górniczej. Zapaliło się poddasze dwupiętrowego budynku

 

 

Niewiele zostało po pożarze kamienicy w Dąbrowie Górniczej. Zapalił się strych. Osiem osób zdążyło się ewakuować. Na szczęście nikomu nic się nie stało. -Przyleciałem na podwórko, wyłączyłem gaz, mówię, bo jak by coś. Na dach na strych się nie szło dostać bo mieli zamknięty żeby tam coś zrobić. Trzy godziny płomień był i później tam rozwalali dachy no i musieli to wszystko wie pan zrzucać – relacjonuje jeden z mieszkańców domu w Dąbrowie Górniczej, w którym w sobotę, 21 sierpnia wybuchł pożar. Pożar – jak mówią strażacy – był trudny do ugaszenia. Największą przeszkodą była drewniana konstrukcja budynku z którą walczyli najdłużej.  -Dach kryty deskami, papą a na koniec jeszcze pokryty blachą trapezową. Także stąd ten czas dotarcia dosyć długi, bo trzeba było tą całą konstrukcję porozcinać, porozrywać łącznie z fragmentem jednej ze ścian, żeby można było dostać się do środka i przelewać tam w środku znajdujące się różnego rodzaju sprzęty – mówi bryg. Piotr Remesz, Państwowa Straż Pożarna w Dąbrowie Górniczej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 
Strychu i dachu nie udało się uratować. W najgorszym stanie są jednak mieszkania, które teraz starają się nieco uporządkować. -Sufit jest zawalony, zalane jest całe mieszkanie praktycznie, nie jest do mieszkania na ten moment. Jest do kapitalnego remontu. Akcja strażaków trwała długo, dużo było tej straży pożarnej, tylko że tam jest kiepski dojazd. Tutaj musieli do sąsiadów wjeżdżać na posesję żeby tam gasić – mówi córka jednej z poszkodowanych w pożarze domu w Dąbrowie Górniczej lokatorek. I to nie pierwszy raz. Podobny pożar w tym samym budynku i nawet tym samym pomieszczeniu już raz wybuchł. Wtedy udało się go ugasić bez takich konsekwencji.  -To było dwa lata temu. Identyczna była sytuacja tylko, że same dymy poszły. I zdążyli ugasić. I to akurat wtedy zauważył mój mąż i ich zawiadomił nie mówiąc już o tym, że tam chyba czworo dzieci było po drugiej stronie domu – mówią świadkowie.
 

W akcji, utrudnionej przez brak ulicznych hydrantów brali udział również policjanci. -Policjanci zajmują się tym, by te wozy strażackie dojechały na miejsce bez problemu i też by nikt nie zakłócał pracy strażaków, żeby oni mogli skutecznie zadziałać i opanować płomienie. Dodatkowo też musimy pamiętać że na miejsce pożaru często przyjeżdżają inne służby ratunkowe na przykład karetki pogotowia – mówi Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji. Strażacy nadal ustalają, jak doszło do pożaru. Wstępne przyczyny będą znane najwcześniej w poniedziałek. Budynek w takim stanie nie nadaje się do zamieszkania.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button