RegionWiadomość dnia

Pożar lasu w Rudach. Z ogniem walczyło 250. strażaków. Znamy przyczynę pożaru

Pierwsza iskra, tak jak przed laty, prawdopodobnie poszła spod kół hamującego pociągu. Ogień ponownie strawił te okolice. Leśnicy są załamani. Przez ponad 20 lat próbowali odbudować to, co zniszczył jeden z największych pożarów lasów w Europie. W Kuźni Raciborskiej w 1992 roku spłonęło kilkanaście tysięcy hektarów, zginęli też ludzie. – Wspomnienia bardzo smutne, bo zginęli koledzy. Mało jest takich pożarów, że w pierwszej fazie giną strażacy, to była tragedia nie do opisania – mówi Jan Paluch, OSP w Bycinie.

Na szczęście tym razem obyło się bez ofiar. Na miejscu najszybciej zjawili się strażacy ochotnicy. – Dostaliśmy sms-em wezwanie na alarm, była godzina 13.54, było nas mało – mało ludzi, mało samochodów. Od razu wezwaliśmy posiłki z Raciborza i zza Raciborza – informuje Paweł Kuna, OSP w Rudach Raciborskich.

W sumie ponad 50 zastępów z całego województwa. Z żywiołem w Rudach Raciborskich walczyło wczoraj 250 strażaków. Płonący las gasili z ziemi i powietrza. – Zaangażowano również w akcję dwa samoloty gaśnicze typu Dromader oraz helikopter gaśniczy. Zadysponowano pociąg gaśniczy, wagon z pompami i wężami oraz 2 cysterny, łącznie ponad 60 tysięcy litrów wody – mówi st. kpt. Roland Kotula, PSP w Raciborzu.

Dogaszanie tego pogorzeliska trwało do nocy. Dziś strawione przez ogień połacie lasu strażacy przeszukali kamerą termowizyjną. Przez kilka najbliższych dni będą ten teren nadzorować. Rękę na pulsie trzymają również sami mieszkańcy. – Tu są sami kulturalni turyści, rowerzyści i sądzę, że oni jedynie są w stanie powiadomić jakby się coś takiego stało, ewentualnie źródło pożaru, bo każdy teraz wozi komórkę, więc nie ma problemu – mówi Henryk Kopyciak, mieszkaniec Rud Raciborskich.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W lasach w tej okolicy od kilku dni obowiązuje trzeci – najwyższy – stopień zagrożenia pożarowego. Ochotnicy z Rud Raciborskich w pełnej gotowości, na razie liczą straty po ostatniej akcji. – Przy odwrocie, gdy uciekaliśmy od ognia, to kilka nam się przepaliło, pękło z ciepła. Mamy nowe przygotowane na następny wyjazd – mówi Szymon Bębenek, OSP w Rudach Raciborskich.

Zdecydowanie większe szkody ponieśli jednak leśnicy. – Będziemy zmuszeni wyciąć te drzewa i w ich miejsce posadzić nowe. Jesteśmy w punkcie wyjścia, czyli kolejne 100 lat będziemy musieli czekać, żeby on dorósł – stwierdza Tomasz Pacia, Nadleśnictwo Rudy Raciborskie. Żywioł był dla nich w ostatnich latach bezlitosny. To praca wręcz syzyfowa. Tylko dziś posadzili blisko 5 tysięcy małych sosen.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button