Pożar M1 w Zabrzu

W pierwszych godzinach akcji pożar gasiło ok. 40 jednostek straży pożarnej z Zabrza i okolicznych miast. Strażacy najpierw obronili znaczną część kompleksu o całkowitej powierzchni 54 tys. m kw., potem rozpoczęli gaszenie w północnej jego części zajmowanej m.in. przez dwa duże sklepy budowlano-wyposażeniowe. W pożarze nikomu nic się nie stało.
Ogień zniszczył ok. 20 proc. powierzchni centrum – 10-12 tys. m kw. Jak powiedział dyrektor ds. zarządzania centrami Metro Group – właściciela M1 – Paweł Kurcz, system pożarowy i inne zabezpieczenia sprawdziły się na tyle, że znaczna część kompleksu, którą od pożaru odgrodziły specjalne kurtyny, pozostała praktycznie nienaruszona.
– W części objętej pożarem znalazło się 11 lokali. Z tego dwa – sklepy Praktiker i Jysk – są zniszczone całkowicie. Pozostałych ogień nie dotknął, zostały częściowo zadymione, niektóre zalane. Najemcy z części, którą odgrodziły kurtyny, byli szczęśliwi, gdy zobaczyli swój dobytek cały. Pracujemy, by ta część centrum ruszyła jak najszybciej – powiedział Kurcz.
Przedstawiciel grupy Metro nie chciał szacować w piątek strat. Mówił, że tą sprawa zajmą się specjaliści firmy po zakończeniu akcji gaśniczej, którą na miejscu w piątek po południu wciąż prowadziło kilka zastępów strażaków. Wcześniej ratownicy przeczesali w miarę możliwości pogorzelisko – zawalony dach mocno jednak utrudniał te działania.
Zgłoszenie o pożarze w części kompleksu napłynęło do zabrzańskiej straży pożarnej z monitoringu pożarowego w piątek krótko po północy. Do akcji wezwano posiłki z kilkunastu okolicznych miast. Strażacy opanowali ogień ok. godz. 4.30, po 6. rano świeże zastępy ich zmienników rozpoczęły dogaszanie wewnątrz obiektu.
Według rzecznika śląskich strażaków starszego brygadiera Jarosława Wojtasika w sklepach, które zniszczył pożar znajdowały się m.in. materiały i produkty łatwopalne – sztuczne choinki, farby, lakiery, petardy i fajerwerki.
– Gdy obejmował je ogień, niektóre z nich wybuchały. Płomienie sięgały momentami na kilkanaście metrów. Panowały wysoka temperatura i silne zadymienie. Strażacy od początku akcji musieli pracować w maskach i aparatach ochrony dróg oddechowych. Dodatkowo wiatr od początku spychał ogień na resztę centrum handlowego – mówił Wojtasik.
Już po kilkudziesięciu minutach pożaru dach większej części płonącego fragmentu kompleksu zawalił się, a ściany pochyliły do środka. W kluczowym momencie pożar gasiło ok. 120 strażaków. Potem, w miarę stopniowego dogaszania ognia, dojeżdżali kolejni, zmieniając zmęczone zastępy. Łącznie w akcji wzięło udział ok. 200 strażaków.
Według aspiranta sztabowego Marka Wypycha z zabrzańskiej policji, całe centrum M1 z najbliższym otoczeniem – decyzją dowódców akcji gaśniczej – pozostanie na czas pracy prokuratorów i biegłych zamknięte dla najemców i klientów. Potem zachowaną część kompleksu będzie musiał dopuścić do dalszego użytku m.in. inspektor nadzoru budowlanego.
W piątek po południu prokuratorzy i biegli z zakresu pożarnictwa rozpoczęli już oględziny miejsca pożaru z zewnątrz. Oględziny samego pogorzeliska prawdopodobnie będą możliwe w sobotę. Nie wiadomo, kiedy można spodziewać się ew. informacji o pierwszych wynikach pracy specjalistów, którzy mają określić możliwe przyczyny pożaru.
Zabrzańskie centrum handlowe M1 otwarto w 1999 r. Zajmuje powierzchnię 54 tys. m kw., do najmu przeznaczono ponad 38 tys. m kw. Wewnątrz wydzielono ok. 90 lokali, w tym trzy wielkopowierzchniowe – zajmowane przez hipermarket, sklep z elektroniką oraz sklep z materiałami budowlanymi i wyposażeniem wnętrz.