Region

Praca nie popłaca?

Pracownicy Bielskiego zakładu “Befama” mają już dość. – Od sierpnia nie mam wypłaty. To jest jednak 4 miesiące. Ludzie nie mają na tyle odłożonych pieniędzy, żeby pozwolić sobie na tak długi okres bezrobocia, nieodpłatnego w dodatku – stwierdza Ryszard Olchówka, pracownik.

Prawie 150 osób ledwo wiąże koniec z końcem. Tadeusz Dyduch, podobnie jak inni pracownicy, w zeszłym tygodniu od firmy dostał pieniądze – część wypłaty za sierpień. – Połowę pensji dawałem żonie na utrzymanie domu, a drugą połowę sobie zatrzymywałem i miałem na drobne wydatki. To teraz nie mam tego… – mówi Dyduch.

Jedyną szansą na normalne życie są kredyty, które muszą spłacać kolejnymi. Spirala pożyczek z miesiąca na miesiąc coraz bardziej się nakręca. Banki żądają regularnych wpłat, o czym w tej firmie od roku nie ma mowy. – Mamy wyroki z sądów. Trzecie rozprawy się szykują. U komorników sprawy pozastawiane. I nie ma możliwości, żebyśmy pieniądze odzyskali – wyjaśnia Andrzej Fijak, pracownik.

Prezes “Befamy” miał się w piątek spotkać z pracownikami. Miały być pieniądze, które wystarczyłyby przynajmniej na świąteczne zakupy Miały być. Ale jak mówi jego sekretarka, prezes pojawi się dopiero po świętach w okolicach 5 stycznia.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Udało nam się zdobyć numer jego telefonu komórkowego. Jadnak mimo to  nie udało nam się dowiedzieć jaka naprawdę jest kondycja finansowa tej spółki.

“Befama” produkuje maszyny dla przemysłu włókienniczego. Jak mówią pracownicy zamówień nie brakuje, bo jest to jedyna firma w Polsce, która produkuje taki asortyment i ma 150 lat tradycji.

W sprawie pracowników kilkukrotnie już interweniowała Państwowa Inspekcja Pracy – bezskutecznie. Prezes tłumaczy się tym, że na rynkach finansowych panuje kryzys i kursy walut podlegają zmianom. Oczywiście nie tłumaczy to niewypłacania wynagrodzeń, dlatego też inspektorzy pracy podjęli odpowiednie środki prawne.

Wszystkie jednak nakazy wypłaty zaległych pieniędzy do tej pory nie przyniosły skutku. – Czas z tym skończyć. Nie może być tak, że pracownicy ciągle są zakładnikami pana właściciela – stwierdza Marcin Tyrna, NSZZ “Solidarność”.

Po miesiącach poniewierania pracownicy chcą odejść. O zaległych pieniądzach z prezesem rozmawiać będą już tylko w sadzie, bo jak mówią tam będzie musiał przyjść na umówione spotkanie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button