Praca (nie)popłaca w województwie śląskim

Grzegorz Kopeć ciągle nie otrzymał zaległej wypłaty. Nieuczciwy pracodawca z branży górniczej wszystkim pracownikom miesiącami nie przelewał wynagrodzeń na konto. – On mi jest winien – ta firma, około 6 tysięcy zł. Niektórym 12-13 tysięcy zł. Także razy 60 osób to jest sporo pieniędzy. Prawie 20 milionów zł w całym województwie śląskim – to zaległości pracodawców do końca września tego roku. Państwowa Inspekcja Pracy odwiedziła ponad 400 firm. W sumie 9 tysięcy kontroli i dwadzieścia tysięcy poszkodowanych pracowników. – Szereg firm, które przyłapaliśmy w tym roku, to są firmy, które znamy z zeszłego roku, które już w zeszłym roku nie płaciły. Także są to tacy recydywiści – informuje Michał Olesiak, Okręgowy Inspektorat Pracy w Katowicach.
Na czele stawki sześć firm, głównie z branży przetwórczej. Sześć i pół miliona złotych udało się już odzyskać. Według ekspertów brak lub opóźnienie wypłat, to efekt tego, że cała firma nie funkcjonuje tak jak powinna. – Pewnie, jak znam życie, to również innym firmom i instytucjom również taka firma nie płaci rożnych należności, zobowiązań – uważa Tadeusz Donocik, Regionalna Izba Gospodarcza w Katowicach.
Te nieuregulowane na linii pracodawca – pracownik najczęściej trafiają do Sądu pracy. W sądach rejonowych pozwów o zapłatę niewypłaconych wynagrodzeń przybywa. Razem z nimi przybywa też przychylnych dla poszkodowanych wyroków. – Uzyskanie orzeczenia sądowego nie powinno nastręczać większych problemów. Problemy natomiast mogą się pojawić na etapie egzekwowania – tłumaczy Jolanta Polko, Sąd Rejonowy Katowice-Zachód. Bo jeżeli pracodawca nie będzie miał już żadnego majątku, to pracownik od niego na pewno nic już nie uzyska.