Pracują w kopalni i salonach kosmetycznych. Hokeiści nie chcą zostać na lodzie

Pracuje na dwóch etatach, inaczej mógłby zostać na lodzie. Michał Elżbieciak na co dzień hokeista GKSu Jastrzębie, po godzinach menadżer salonu kosmetycznego. – Klientki, które interesują się hokejem pytają i są zaskoczone, że ma taką działalność– stwierdza Monika Rejkowska, Centrum Urody Butterfly. Ale to nie jedyna profesja, której bramkarz GKS-u w życiu już próbował. – Kiedyś pracowałem w straży miejskiej i byłem osiem godzin w pracy. Tam było gorzej z tym, żeby to pogodzić niż prace menadżera w salonie – stwierdza Michał Elżbieciak, zawodnik GKS Jastrzębie, Centrum Urody Butterfly.
Na innych salonach, kilkaset metrów pod ziemią fedruje Marek Pohl. Ulubieniec kibiców Naprzodu Janów po treningach jedzie na szychtę. – Z hokeja teraz nie da się wyżyć, bo są zaległości, a z kopalni za dziesięć lat idę na emeryturę, także kopania jest najważniejsza – mówi.
Zawodnicy muszą pracować na kilka etatów, bo z samej gry w klubie nie wyżyją. Nie przelewa się też w hokejowej centrali. Za tym idą katastrofalne wyniki reprezentacji i słaby poziom szkolenia młodzieży. – W tę czarną dziurę pokoleniową dopiero zaczynamy wchodzić, bo ci zawodnicy, którzy potrafili coś zagrać, to odchodzą, natomiast młodzi muszą się dużo uczyć – stwierdza Janusz Grycner, prezes Naprzodu Janów.
Kluby nauczyły się jednego- jak zaciskać pasa. W Tychach za fatalny stan polskiego hokeja obwiniają prezesa związku. – Ten rów był coraz głębszy i tak naprawdę kluby miały pomysły, ale nie potrafiono ich wykorzystać, ze względu na to, że był opór PZHL i myślę, że czas tych ludzi dobiegł już końca – mówi Karol Pawlik, dyrektor GKS Tychy.
Przedstawiciele klubów hokejowej ekstraligi mają już jego następcę. To urodzony w Sosnowcu biznesmen jest najpoważniejszym kandydatem na nowego sternika Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. A zadanie przed nim nie lada. – Do spróbowania wyciągnięcia i ratowania polskiego hokeja, który w ostatnim czasie wyraźnie obniżył loty – zapowiada Piotr Hałasik, kandydat na prezesa PZHL.
W pełni zawodowa ekstraliga, większe pieniądze od sponsorów dla reprezentacji i lepsze szkolenie młodych hokeistów – to za cel obrał sobie Hałasik, kojarzony do tej pory raczej z siatkówką. Jego kandydaturę poparł już m.in. Mariusz Czerkawski. Były gwiazdor NHL z pracy obecnych władz PZHL zadowolony nie jest. – Największy chyba kłopot – to co sam prezes przyznał – nie znalazł sponsora generalnego także nie było pieniędzy na wdrażanie nowych przepisów, na zatrudniania obcokrajowców, którzy mogą nam przekazać wiedzę – tłumaczy Mariusz Czerkawski. Bo światowa czołówka już dawno nam odjechała. Być może zmieni to nowy prezes hokejowej centrali. Wybory już w maju.