Prawie jak metro?

Dwie połówki Katowic trudno połączyć z prostej przyczyny. Przez ścisłe centrum Katowic przebiega węzeł kolejowy. – W centrum miasta mamy totalny syf i bałagan. Kiedy ktoś wjeżdża pociągiem, ale nie tylko, bo kiedy się do tego dochodzi widzi przerażające Katowice. Wyobraźmy sobie teraz, że tego nie mamy. Mamy piękną przestrzeń, bo wszystko jest schowane pod ziemię – stwierdza Robert Konieczny, architekt. Taka jest właśnie wizja kilku architektów skupionych wokół Roberta Koniecznego, który swoje pomysły powoli zaczyna przelewać na papier. – Na poziomie minus dwa są tory kolejowe, trzy nitki, trzy właściwie takie tunele po dwa tory w każdym, a tutaj są parkingi – wyjaśnia architekt.
Wizja schowania torowiska pod ziemię wydaje się dość śmiała, ale jak mówią specjaliści, wcale nie jest niemożliwa. Bo takie rozwiązania były już stosowane na początku budowy kolei w Anglii. A jeśli zostaną zastosowane również w Katowicach, przyniosą korzyści nie tylko miastu, ale i samej kolei. – Ma to dużo zalet, począwszy od likwidowania problemów związanych z hałasem, jak i problemów związanych z odkształcaniem się torów latem oraz zimą – uważa prof. Marek Sitarz specjalista ds. transportu szynowego.
Najbardziej na takim rozwiązaniu skorzystają oczywiście mieszkańcy. – Ścisłe centrum nie będzie już miejscem przejazdu, tylko miejscem docelowym. My tam dojeżdżamy, wjeżdżamy piętro niżej i dosłownie windą czy schodami wyjeżdżamy w centrum miasta, w samym jego środku na rynek, który będzie rynkiem prawdziwym, czyli pieszym – podkreśla Konieczny.
To jednak nie koniec zalet. Gdyby tory udało się schować pod ziemię, w centrum miasta powstałby ogromny teren, na którym kolej mogłaby nieźle zarobić. – W tej chwili trwają prace nad projektem ustawy, gdzie będzie można w cudzysłowie sprzedać teren nad koleją – przyznaje Jarosław Kołodziejczyk, były członek Zarządu Województwa Śląskiego.
Zanim to jednak nastąpi, architekci muszą sprzedać swój pomysł tym, od których będzie zależeć jego realizacja. I chyba im się to udaje. – W wielu przypadkach nasze poglądy były zbieżne. Oczywiście mamy świadomość, że są to działania długofalowe. Ale żeby w przyszłości mogły być zrealizowane muszą być zapisane w strategicznych dokumentach planistycznych i takie są zamiary – mówi Piotr Uszok, prezydent Katowic.
Ideę uwolnienia centrum Katowic od torów ma zamiar poprzeć także PKP. – Jest to bardzo ładna propozycja. Jesteśmy otwarci na wszelką pomoc w tej kwestii. Udostępnimy mapy oraz teren – stwierdza Karol Trzoński z PKP Polskie Linie Kolejowe.
Chociaż wszyscy są “za”, to zdaniem Łukasza Brzenczka ze Stowarzyszenia Moje Miasto, który śledzi wszystkie decyzje lokalnych władz, na szybką zmianę nie ma jednak co liczyć. – Żyjemy w Polsce, żyjemy w Katowicach. Dlatego nie oczekuję, że jeżeli byłoby to brane pod uwagę przez podmioty, które o tym będą decydować, czyli przez miasto i PKP, że w ciągu pięciu lat będą tutaj jakiekolwiek konkrety – uważa Brzenczek.
Ale nawet gdyby konkrety pojawiły się po dziesięciu, czy nawet piętnastu latach, to warto wznieść się ponad wszelkie podziały, żeby zlikwidować podział miasta.