Prawie jak w domu

Na pytanie co w swoim pokoju lubi najbardziej? Bez wahania odpowiada – łóżko! Na razie Daniel mieszka tutaj sam, ale już niedługo ma się wprowadzić nowy współlokator. Kto – nie wiadomo. – Wiem tylko tyle, że ciocia dyrektor mówiła, że przyjdzie tutaj dużo fajnych osób takich, jak pozostali, którzy już wyjechali do rodzin.
Ale nawet najfajniejszy współlokator i pokój jak z bajki nie sprawią, że Daniel z przyjemnością będzie spędzał tutaj czas.O to, żeby dzieci jak najczęściej wyjeżdżały stara się ciocia Teresa. – Zabieramy dzieci nie tylko z rodzin o trudnej sytuacji, ale i z domu dziecka. Ponieważ dom dziecka był w remoncie więc mieliśmy dużo dzieciaków. To była taka odskocznia – mówi Teresa Knura, Hufiec Ziemi Rybnickiej. Niestety nie wszystkie dzieci mogą z niej skorzystać. Nawet w czasie świąt. – Rodzice i rodziny zaprzyjaźnione chętnie by gościły u siebie te małe dzieci. Ale tym małym dzieciom jest trudno powiedzieć idziecie na godzinkę, idziecie na dwa dni a potem, musicie tuaj wrócić – tłumaczy Barbara Jakubiak, dyrektor Domu Dziecka w Rybniku.
Nawet jeśli, wychowawcy starają się stworzyć unikalną, prawie domową atmosferę. Pani – ciocia i pan – wujek. –Opiekuje się nami, fajnie robi z nami zadania, pomaga nam – mówi Kacper. – Ale niestety będziemy zawsze placówką i nie zastąpimy domu rodzinnego – matki, ojca. I tego co dają rodzice, czyli miłości – stwierdził Tomasz Lepszy, wychowawca w rybnickim Domu Dziecka.
Miłości, którą za wszelką cenę chciałyby w końcu poczuć i zobaczyć.