Kraj

Premier Donald Tusk o śledztwie ws. katastrofy pod Smoleńskiem

Szef rządu podsumował na konferencji prasowej dotychczasową działalność organów państwa, wyjaśniających przyczyny katastrofę rządowego Tupolewa 10 kwietnia pod Smoleńskiem.

Zdaniem szefa rządu, zbytni pośpiech i wysuwanie różnych hipotez nie służą ustaleniu prawdziwych przyczyn katastrofy.Donald Tusk zaznaczył jednak, że przyczyną katastrofy nie była ani awaria samolotu ani wybuch. Nie wypowiadał się natomiast na temat innych hipotez.

Szefem polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem został minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller. Premier poinformował, że dotychczasowy szef Edmund Klich sam poprosił o odwołanie z funkcji. Jako przyczynę podał kłopot z łączeniem funkcji szefa komisji oraz osoby akredytowanej przy komisji rosyjskiej badającej przyczyny katastrofy. Polska komisja działa pod bezpośrednim nadzorem premiera.

Szef rządu zapowiedział, że dopiero po wakacjach zapadną decyzje co do odpowiedzialności personalnej za katastrofę.Dodał, że powinny one być konsultowane z nowym prezydentem. Zdaniem Donalda Tuska, zarzuty wobec ministra obrony są przedwczesne, a odpowiedzialnych za katastrofę może być dużo więcej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Premier Donald Tusk powiedział, że czekał na decyzję Jarosława Kaczyńskiego w sprawie przewiezienia ciała Lecha Kaczyńskiego po katastrofie w Smoleńsku. Szef rządu przyznał, że premier Władimir Putin proponował, by przewieźć je do Moskwy. Putin przekonywał, że w Moskwie będzie łatwiej niż w Smoleńsku zidentyfikować ciało i przeprowadzić sekcję zwłok. Szef rosyjskiego rządu tłumaczył, że w Moskwie będzie można pożegnać Lecha Kaczyńskiego uroczyście z wojskowymi atrybutami, co nie będzie możliwe w Smoleńsku. Donald Tusk powiedział, że w tej sprawie chciał poczekać na decyzję Jarosława Kaczyńskiego – brata prezydenta, co zamknęło sprawę.

Donald Tusk dodał, że – według jego danych pozyskanych od pracujących w Moskwie prokuratorów – niektóre instrumenty na pokładzie rządowego Tupolewa przestały działać o 8:41. Szef rządu zaznaczył, że nie są to dane, które przesądzają o dokładnej porze katastrofy. Pokazuje to, jak trudno ustalić rzecz teoretycznie prostą – czyli dokładną jej godzinę.

Premier Tusk przyznał, że wiedział, iż lotnisko Siewiernoje pod Smoleńskiem nie jest optymalne do lądowania samolotów. Samolot z szefem rządu lądował tam 7 kwietnia – trzy dni przed katastrofą, w której zginęli prezydent Lech Kaczyński i 95 towarzyszących mu osób.

Szef rządu zaznaczył, że wtedy, gdy lądował samolot z jego delegacją, uważał, że to lotnisko funkcjonuje wyłącznie jako tymczasowe. Miał przekonanie, że nie jest ono w najlepszym stanie. Uspokoiło go jednak, że w tym samym miejscu lądował premier Władimir Putin, który korzystał z takiego samego samolotu – Tu-154. Szef rosyjskiego rządu także przybył do Katynia 7 kwietnia.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button