RegionSilesia Flesz

Prezes PZPN: To ostatni dzwonek dla Stadionu Śląskiego

Nawet tak dobry zawodnik, jak Zbigniew Boniek musi nieźle się nagłówkować, by zamieszanie wokół Stadionu Śląskiego zrozumieć. – Zdajemy sobie sprawę patrząc na to z boku, że możemy użyć takiego stwierdzenia, jak nie teraz to nigdy. To jest ostatni dzwonek dla tego stadionu, żeby go wzięli w ręce Ci, którzy mogą.

 

Ci, którzy mogą nie zawsze jednak potrafią, choć kilka razy odtrąbiono już tu sukces. Miało się tu odbyć Euro 2012, grać miał chorzowski Ruch, a ostatnio zapowiadano nawet mistrzostwa Europy i świata w lekkiej atletyce. To wszystko jednak deklaracje bez pokrycia. – Nam bardzo by zależało, żeby ten stadion nabrał jakiegoś kształtu albo w lewo, albo w prawo, bo na dziś wydaje się, że wszyscy siedzą na płocie, a minęło 20 lat – mówi Zbigniew Boniek, prezes PZPN. Na ciągnącej się w nieskończoność budowie wciąż nie ma nawet wyłonionego wykonawcy. Ten wreszcie mógłby ten stadion zadaszyć. – Ja jestem człowiekiem bardzo dużej wiary. Ja cały czas wierzę, że ten stadion  ma szanse być ukończony w 2016 roku – uważa Dariusz Smagorowicz, prezes Ruchu Chorzów.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Wiary w sukces nie traci też odpowiedzialny za modernizację stadionu Arkadiusz Chęciński. Zarząd województwa zapowiedział, że nowy przetarg zostanie ogłoszony już na początku maja, dziś twierdzi, że to tylko kwestia godzin. – Ta atmosfera wokół stadionu nie jest taka, jaką byśmy sobie wymarzyli, że wszyscy starają się działać tak, żeby ten stadion powstał. Niestety są tacy, którzy starają się troszeczkę na przekór temu podążać – stwierdza Arkadiusz Chęciński, członek zarządu województwa śląskiego. Według Krajowej Izby Odwoławczej to właśnie urzędnicy działają na jego szkodę, poprzedni przetarg unieważniono, bo zdaniem Izby zarząd województwa chciał między innymi zmusić  wykonawcę robót do użycia nieodpowiednich materiałów budowlanych. To mogłoby doprowadzić do kolejnej awarii w czasie montażu zadaszenia lub już w czasie użytkowania gotowego stadionu. Dlatego nie wszyscy optymizm Arkadiusza Chęcińskiego podzielają. – Trzeba przynajmniej sprawdzić czy materiały, które tam mają być zabudowane, a które dostarczone były przed paroma laty jeszcze się do czegoś nadają. Do zabudowania czy one nie są skorodowane, czy nie uległy mikropęknięciom i takim innym szkodom – mówi Radosław Mróżek, architekt.

 

Zdaniem ekspertów samo tylko uzupełnienie dokumentacji projektowej i wszystkich niezbędnych ekspertyz trwać może nawet rok. Urząd marszałkowski w dokumentacji projektowej nie oznaczył nawet odpowiednio pozostałych do wykonania prac. 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button