Region

Prezydencki szczyt w Wiśle

Tydzień Kultury Beskidzkiej mieli otworzyć prezydenci: Polski Lech Kaczyński, a także Estonii Toomas Hendrik Ilves. Zrobił to za nich Wiślaczek – maskotka miasta. Prezydentom przyjazd z oddalonej o kilka kilometrów rezydencji na Zadnim Groniu uniemożliwiła gwałtowna burza. Przyjęte to zostało głośnym jękiem zawodu. Na scenie pozostały prezenty, którymi górale chcieli obdarować prezydentów. Podczas konferencji prasowej w wiślańskim zameczku Lech Kaczyński i Tomas Ilves zapewniali o świetnej współpracy Polski i Estonii. Kaczyński zapewnił też, że nie zamierza oddawać dawnej rezydencji Ignacego Mościckiego.

Tydzień Kultury Beskidzkiej miał otworzyć prezydent Lech Kaczyński, a zrobił to Wiślaczek. – Przejechałam z Mysłowic między innymi dlatego, że będzie Pan prezydent. Miałam okazję go zobaczyć. Nie wiem czy będę miała okazję jeszcze coś takiego przeżyć – mówi Irena Palka

Prezydenta nie zobaczyła żadna z kilkuset osób zgromadzonych na rynku w Wiśle, ponieważ – jak poinformowała kancelaria – nie pozwolił na to padający deszcz.

Chyba mamy prezydenta z cukru. Chyba się boi, że się roztopi albo coś. Mógł załatwić jakiś parasol – stwierdza Henryk Szczotka, twórca ludowy.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

O swój stan skupienia nie bali się artyści z wielu krajów, którzy mimo deszczu zatańczyli dla setek widzów i zgromadzonych na trybunie honorowej VIP-ów, którym także ulewa straszna nie była.

Lech Kaczyński spotkał się za to, w swojej rezydencji najpierw z prezydentem Estonii Tomasem Ilvesem a potem z dziennikarzami. Na konferencji prasowej rozwiał wątpliwości dotyczące przyszłości wiślańskiego zameczku. – Była mowa, że ten budynek ma być oddany. Później się okazało, że ze względu na jego historyczną rolę, że to jest dar dla prezydenta Mościckiego, jest to niemożliwe – stwierdza prezydent Lech Kaczńsk.

Poza tym nieformalne spotkanie obu prezydentów nie przyniosło żadnych konkretów. – To było bardzo dobre spotkanie. To wszystko jest nowym etapem na drodze zbliżenia naszych dwóch krajów, co było naszym celem – mówi Toomas Hendrik Ilves, prezydent Estonii. –  Jeśli chodzi o nasze rozmowy, to koncentrowały się na wzajemnych coraz lepszych stosunkach – uważa prezydent Kaczyński.

Ale Kaczyński do Wisły nie przyjechał tylko deklarować lepszych stosunków, ale przede wszystkim zdobywać serca jej mieszkańców, które nadal należą do Aleksandra Kwaśniewskiego. – To nie była tylko kwestia rezydencji, w której witał swoich gości. (…) ale to była także jakaś sympatia, którą darzył Wisłę i Beskidy, które mu to oddawały z nawiązką – stwierdza Marek Szafrański, PAP.

Ani sympatii, a nawet nici porozumienia Kaczyńskiemu z mieszkańcami Wisły nie udało się nawiązać. A przez jego nieobecność na festynie wielu poczuło się zrobionych w… trąbę.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button