Prezydent pod lupą

Sprawa wyszła, a zięciowie zatrudnieni w miejskich spółkach złożyli rezygnację. W połowie drugiej kadencji prezydent Rudy Śląskiej w końcu postanowił uderzyć się w pierś, choć raczej niezbyt mocno. – Sprawa jest niezwykle ważna. Nie możemy przekraczać granic pewnego absurdu. Nie może być tak, że w kraju pod rządami naszej konstytucji, członkowie rodziny nie mogą pracować – stwierdza Andrzej Stania, prezydent Rudy Śląskiej.
Oskarżenia o nepotyzm, forowanie znajomych i rodziny odbiło się w Rudzie Śląskiej głośnym echem. Dlatego Zarząd rudzkiego Koła PO zażądał od prezydenta wyjaśnień. – Pan Stania wyjaśnił nam całkowicie zaistniałą sytuację. Co było, co będzie. Poinformował o tym, że powstanie zespół do monitorowania tego rodzaju rzeczy – podkreśla Leszek Nowociński z koła PO w Rudzie Śląskiej. Członkami specjalnej komisji mają być wiceprezydent, opozycyjni radni oraz członkowie stowarzyszeń działających na rzecz rozwoju społeczeństwa obywatelskiego.
Ale na pytanie, czy prezydent za swoje decyzje dostanie po nosie – członkowie śląskiego zarządu PO nie odpowiadają. – Na pewno ta sytuacja nie służy dość popularnemu w swoim mieście prezydentowi i myślę, że ta sprawa zostanie dosyć szybko rozstrzygnięta tak, aby do takich konfliktów interesów nie dochodziło – zapewnia Tomasz Tomczykiewicz z Zarządu Regionu Śląskiego PO. A jak zostanie rozstrzygnięta? Na razie nie wiadomo.
Taka bierność zaskakuje tym bardziej, że jeszcze kilka miesięcy temu w podobnej sprawie decyzje zapadły w ciągu kilku godzin. Kiedy w doniesieniach prasowych pojawiły się informacje o tym, że wicemarszałek i szef koalicyjnego PSL-u załatwił intratne zlecenie swojemu synowi. Posądzony o nepotyzm Marian Ormaniec, został odwołany ze stanowiska tego samego dnia. – Platforma lubi się zajmować cudzymi sprawami, a nie patrzy we własne gospodarstwo. I na moim przykładzie, można powiedzieć, że z zaskoczenia zaszli mnie od tylu. Wykonali egzekucję za coś, czego nie było – uważa Ormaniec, były wicemarszałek.
W tym przypadku wątpliwości nie było. I dlatego według Tomasza Słupika, politologa UŚ, zarząd PO nie powinien mieć problemów z wyciąganiem konsekwencji względem prezydenta Stani. Jest wina, więc musi być i kara. – Mnie prezydent Stania przypomina małego chłopca przyłapanego na paleniu papierosów. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że tego typu zachowania należy nie tylko piętnować, ale i głośno o nich mówić – zaznacza dr Słupik.