Prezydent Świętochłowic aresztowany na 3 miesiące

To był sądny dzień dla prezydenta Świętochłowic. I to dosłownie. W bytomskim sądzie on i sekretarz miasta pojawili się już rano. Jednak dopiero po ósmej wieczorem usłyszeli słowa: trzy miesiące aresztu. O jego zastosowanie wystąpiła prokuratura rejonowa w Bytomiu, która zarzuca Eugeniuszowi M. i Jolancie S. K. wzięcie prawie 100 tysięcy złotych łapówek.
Jak tłumaczą śledczy, tymczasowy areszt był jedynym wyjściem. – Uwarunkowane to jest obawą, że podejrzani pozostając na wolności i wykorzystując stanowiska, jakie zajmują będą utrudniali dalszy bieg postępowania – wyjaśnia Artur Ott, szef Prokuratury Rejonowej w Bytomiu. Zdaniem prokuratury, mogliby po prostu nakłaniać świadków do odwołania zeznań albo do ich nie składania. A te mogą być kluczowe, bo sam prezydent na razie nie chce mówić. – Złożył takie bardzo skrótowe wyjaśnienia, czyli zaprzeczał faktom, które zaistniały – stwierdza Ott. Jakie to fakty – prokuratura nie zdradza. Wiadomo tylko, że chodzi o łapówki.
Nieoficjalnie mówiło się, że prezydent i sekretarz brali je w zamian za załatwianie pracy. Ale Marcin Pietraszewski, dziennikarz śledczy “Gazety Wyborczej”, ma w tej sprawie inną teorię. – Chodzi o zlecenie prac na rzecz miasta, co jest dla mnie kompletnie absurdalne, bo przecież spółki były komunalne, miejskie, a tak naprawdę prezydent zlecając te prace i żądając łapówki drenował pieniądze z urzędu miasta – uważa dziennikarz. A właściwie jego budżetu, przy którym prezydent miał problemy z nadzorem prawnym wojewody. Nie chciał go bowiem przedstawić Regionalnej Izbie Obrachunkowej.
Ale to nie jedyne zarzuty, jakie prawnicy wojewody od kilku lat kierowali pod adresem Eugeniusza M. – Kwestie związane z obsadzaniem czy raczej z zajmowaniem stanowisk w Świętochłowicach przez osoby, które tych stanowisk zajmować nie powinny – wymienia Iwona Andruszkiewicz ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Bo jednocześnie prowadziły działalność gospodarczą, a to mogło stwarzać pokusy korupcyjne. – Był sekretarz, który naruszał przepisy i prezydent o tym wiedział – mówi Andruszkiewicz. Ale zareagował dopiero po interwencji wojewody.
Interwencja wojewody nie będzie konieczna przy wyznaczeniu osoby, która w czasie przebywania Eugeniusza M. w areszcie, będzie pełnić jego obowiązki. W tej sprawie przepisy są jednoznaczne. – Przepisy przewidują już na szczęście taką oto możliwość, że w tym przypadku jego obowiązki przejmuje zastępca – tłumaczy Czesław Martysz, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego. A jeżeli jest ich więcej, to ten formalnie pierwszy. W przypadku Świętochłowic będzie to Urszula Gniełka. Informacja o tym już pojawiła się na stronie internetowej urzędu, w którym gabinet prezydenta co najmniej przez najbliższe trzy miesiące będzie pusty.