Proboszcz niczym prezydent

Mniej lub bardziej zaangażowani, jednak rewolucji w parafii będą musieli się poddać. Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski wstępnie już zadecydowała: proboszcz czy chce czy nie, po kilku latach będzie musiał się przeprowadzić. – Znam przykłady kiedy prawie ze łzami w oczach proboszcz odchodzący na emeryturę, albo na większą parafię, ludzie nawet traktorami zastawiali na wsiach wejścia do kościoła żeby nie wypuścić – opowiada ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik diecezji sosnowieckiej.
Wprost decyzji podjętych w Częstochowie nie krytykują proboszczowie. Ale jak przyznaje ksiądz Zygmunt Klim ograniczony kadencją proboszcz, to nieskuteczny proboszcz. -Jeżeli chodzi o jakieś tam prace remontowe itd. to wtedy trzeba tutaj dobrze przemyśleć, bo wiadomo że niektóre remonty trwają 2-3 lata, bo to jest olbrzymi kościół i w ogóle teren, jeżeli “idzie” o Nikiszowiec.
I żeby taki teren poznać też potrzebny jest czas. Ksiądz Klim w katowickim Nikiszowcu jest rozpoznawany przez wszystkich. Aktywnie uczestniczył w przygotowaniach obchodów stulecia dzielnicy. Prowadzi też kilka sekcji sportowych w lokalnym klubie dla młodzieży. Aktywny i przywiązany. Dlatego ci którzy z nim współpracują tym bardziej niechętni są planom ograniczenia pracy księży konkretną ilością lat. – W moim odczuciu byłaby to strata. Uważam, że tacy ludzie, którzy są zaakceptowani przez środowisko powinni praktycznie byc do końca. Oni są zżyci z ludźmi. Znają problemy środowiska – uważa Dariusz Łyczko, działacz społeczny w Nikiszowcu.
Problem kadencyjności nie istnieje w kościołach protestankich. Tam sprawa została dawno postawiona jasno, wierni wybierają swojego proboszcza w głosowaniu na 10 lat. Po tym czasie decydują ponownie: czy chcą go na dłużej czy nie. – Jeśli chodzi o zwykłego wiernego, to świadomość, że może jednak wpływać też na losy swojej parafii, i że niekoniecznie ten raz wybrany proboszcz już będzie na cały jego żywot, czyli do jego emerytury, wpływa pozytywnie – mówi ks. bp. Tadeusz Szurman, Kościół Ewangelicko-Augsburski.
– Niektórzy obawiają się, ze może być to odbierane jako, te przeniesienie ,jako kara za złe lub słabsze wykonywanie swoich obowiązków, ale myślę, że przede wszystkim kościół w Polsce stoi przed nowymi wyzwaniami – opowiada dr. Piotr Wróblewski, socjolog religii.
A teraz podstawowym jego wyzwaniem jest: jak zatrzymać wiernych w ławkach. Decyzja episkopatu ma zmobilizować duchownych do cięższej pracy.