Region

Procesje konne

Pedicure, kilka głębokich wdechów i raciborski Sudół zamienia się w dziki zachód. Do 30 km nawet ludzie na siodłach konno jadą, żeby przyjechać na tę procesję – mówi Bernard Urbas. Tradycja wielkanocnej procesji w Sudole sięga prawdopodobnie czterystu lat wstecz. I choć zdarzały się chude lata, gdy w lany poniedziałek wieś przemierzało kilka koni, dzisiaj była ich ponad setka.

Paweł Konieczny w procesji uczestniczył po raz sześćdziesiąty piąty, jak mówi przez lata zmieniło się tylko jedno: Wcale o dziewczynach nie było mowy, dziewczyny wcale nie śmiały na koniu siedzieć a dzisiaj odwrotnie, dzisiaj jest więcej amazonek, tak się tak cisną do tego. A zanim się wcisną? Przygotowuje się dwa tygodnie przed, to się już się trenuje konie, a tak się trenuje cały czas, cały rok – zdradza Jolanta Chromyk. 

Organizacja czyli ściągnięcie stu koni do Sudoła nie jest łatwe. Szczególnie, gdy koni pracujących jest co raz mniej.  90% jest koni pokazowych, 10% jest jedynie koni pracujących co my tam widzieli takich cięższych koni co pracują a reszta to są konie pokazowe – mówi Antoni Komor, organizator. A obserwujących takie pokazy nie brakuje. Procesja konna to podtrzymywanie tradycji, ciekawe spędzanie świątecznego poniedziałku, czy wreszcie niecodzienny sposób modlitwy. To procesja błagalna z litanią do wszystkich świętych, objeżdżamy pola prosząc o boże błogosławieństwo mianowicie dla pól żeby przyniosły duże urodzaje – wyjaśnia ks. Józef Przywara, proboszcz Parafii Matki Boskiej Różańcowej.

Jesteśmy tu już chyba 10 raz i co roku jest bardzo przyjemnie, szczególnie jak te konie później jadą, ten wyścig konny jest, no i bardzo miła atmosfera zawsze jest – mówi Teresa Skurk.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button