RegionWiadomość dnia

Protest kibiców Szczakowianki. Fani coraz częściej biorą sprawy w swoje ręce

Według kibiców śmierć klubu nie jest niemożliwa. Dlatego w sile kilkudziesięciu stawili się przed Urzędem Miasta w Jaworznie. – Sprowadza nas tak naprawdę sprawa, związana ze sportem i dofinansowaniem tego sportu. Jak grom z jasnego nieba spadła na nas informacja o tym, że klub być może na wiosnę nie przystąpi do rozgrywek – wyjaśnia Jacek Zieliński, kibic Szczakowianki Jaworzno. Na razie w trzeciej lidze radzi sobie całkiem nieźle. Według kibiców, żeby równie dobrze było za kilka miesięcy potrzeba dwieście tysięcy złotych. Przedstawiciele urzędu podkreślają jednak, że pomagają na tyle, na ile mogą. – Myślę, że to spotkanie krótkie, bo czas był niefortunny, pokazało, że obie strony są w stanie ze sobą rozmawiać. Co do pomocy, to miasto pomaga, pomagało i pomagać będzie – deklaruje Sebastian Kuś, UM w Jaworznie.

Jaworznicka pikieta dotyczyła finansów. Trzy tygodnie temu pod urząd, tyle że w Chorzowie przyszli kibice Ruchu. Tutaj przedmiotem sporu nie były pieniądze, a nowy stadion. Kibice w tej walce, nie byli osamotnieni. – Kibice mają rację, bo wiadomo, że taki klub jak Ruch Chorzów zasługuje na naprawdę ładny stadion. Szczególnie, że wszystkie pozostałe śląskie zespoły będą je mieć – podkreśla Igor Lewczuk, piłkarz Ruchu Chorzów. Wczoraj późnym popołudniem doszło do spotkania prezydenta miasta z przedstawicielami kibiców oraz klubu. Włodarze miasta podkreślają, że rozmowa była konstruktywna. – Kibice dowiedzieli się, jak wygląda procedura, jak wyglądają etapy poszczególnych działań, co te etapy zawierają. Ile czasu będą zajmowały. Starałem się bardzo wyraźnie powiedzieć, że budowa stadionu to nie jest możliwa w ciągu jednego roku czy dwóch – opowiada Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa.

Kiedy powstanie – nie wiadomo. Wiadomo, że ma pomieścić maksymalnie piętnaście tysięcy kibiców i kosztować około stu milionów złotych. Swego czasu budowy nowego stadionu kibice chcieli też w Katowicach – i na tym na razie się skończyło. Jak podkreśla dziennikarz sportowy Zbigniew Cieńciała, wyjścia kibiców na ulice są akceptowalne. Bo wtedy fani, mają większą siłę przebicia. – Tak naprawdę to oni wymuszają na władzach to, co władze same od siebie powinny robić, czyli dotować sport, czyli budować stadiony, promować zdrowy tryb życia.

Stosunki na linii kibice-władze nie w każdym mieście są zdrowe. W trakcie takich pikiet każda strona ma równie dużo do ugrania, co do przegrania.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button