Protest w Mysłowicach. Mieszkańcy bez ciepłej wody i ogrzewania
Wyszli na ulicę, bo wszystkie nadzieje zostały już pogrzebane. 400 osób ma przed sobą zimę z odpowiadającą aurze temperaturą wody w kranie i kaloryferach. – Wkurza mnie to, że tyle lat płaciliśmy czynsz, a teraz mamy na głowie komornika. Gdzie są nasze pieniądze? Proste pytanie: gdzie są moje pieniądze? – pyta Mieczysław Lis, mieszkaniec Mysłowic.
Na to pytanie trudno znaleźć odpowiedź, którą prawdopodobnie zna tylko prezes gminnej spółki Lokator. Czynsze najemców od pół roku zabiera komornik. Opłaty za media też nie trafiają pod właściwy adres. Mieszkańcy obawiają się, że tak jak przed rokiem już jesień będzie wyjątkowo chłodna. Jak twierdzą, tylko długi na rzecz spółki Tauron Ciepło to prawie 320 tysięcy złotych. – Bieżące należności są nieregulowane. W związku z powyższym w pewnym momencie spółka na pewno będzie podejmować działania wynikające z przepisów prawa energetycznego. Mamy nadzieję, że miasto – gmina Mysłowice – podejmie bardziej zdecydowane kroki – mówi Marek Sztuka, rzecznik prasowy Tauron Ciepło S.A.
Na razie to mieszkańcy poszli o krok dalej i rozpoczęli protest. Na kilka godzin sparaliżowali ruch. – To chyba dobrze. Nie ma innej opcji – stwierdza Rudolf Magnar, kierowca samochodu.
Rok temu, gdy na kilka miesięcy zakręcono kurek z ciepłą wodą, Marta Ostrowska była w ciąży, przetrwała. Teraz z małym dzieckiem będzie to raczej niemożliwe. – Nie wyobrażam sobie. To jest dla mnie horror, czarny scenariusz, dlatego tutaj dzisiaj jestem, żeby zaprotestować, żeby coś się zmieniło w naszej sprawie, żeby ktoś nam pomógł od serca – mówi Marta Ostrowska, mieszkanka Mysłowic.
Paradoksalnie to ogłoszenie upadłości spółki Lokator, mogłoby rozwiązać problemy. Jeden z wierzycieli złożył już taki wniosek, a sąd ma podjęć decyzję w połowie października. – Kwestią kluczową jest powołanie syndyka masy upadłościowej, czyli uprawomocnienie się postanowienia o upadłości. Wówczas syndyk masy upadłościowej jest zobowiązany w pierwszej kolejności regulować opłaty za dostawę mediów – wyjaśnia Kamila Szal, UM w Mysłowicach.
Mieszkańcy największe żale wylewają pod adresem prezesa spółki i byłego prezydenta Mysłowic, bo to za jego kadencji powołano Lokatora. Do umowy wpisano też klauzulę o jednomyślności członków zarządu przy podejmowaniu decyzji.
Zdaniem mieszkańców obecne władze też nie pozostają bez winy. – Mamy żal, że za jego kadencji pan Dyl się zabezpieczył w tej spółce, wprowadzając swoją żonę na 0,3 procent i oni nie zareagowali – albo przespali albo chcieli to przespać – stwierdza Mariusz Sanderski, mieszkaniec Mysłowic.
Miasto ma więc związane ręce, bo choć posiada ponad 99% udziału w spółce, nie może podjąć decyzji, bez akceptacji żony prezesa. Prezes Lokatora przesłał jedynie oświadczenie: Jesteśmy otwarci na spotkanie i wyjaśnienie wszelkich problemów mieszkańców naszych budynków(…). Ponadto informuję, że czynimy wszelkie starania, aby spółka Lokator nie została zlikwidowana, a mieszkańcy nie byli sprzedawani przez syndyka jak towar. Mieszkańcy mają nadzieję, że ten protest podziała na wszystkie strony konfliktu paradoksalnie jak zimny prysznic, bo inaczej może być naprawdę gorąco.