RegionWiadomość dnia

Protestu ciąg dalszy

Zamiast śniadania – mocna kawa. Zamiast domu – namiot. Wszystko po to, by ratować klinikę. Grupie lekarzy i pielęgniarek noc przed szpitalem minęła wyjątkowo niespokojnie. We znaki dało im się zimno, padający deszcz i rosnący głód. – Wczoraj jeszcze była to spontaniczna decyzja. Dzisiaj więcej do nas to dociera, ale będziemy konsekwentni. Przyszliśmy po to, żeby coś wywalczyć – przyznaje Małgorzata Brodowska, pielęgniarka. A właściwie po to, by zapobiec stworzeniu superkliniki i połączeniu okulistyki z alergologią oraz endokrynologią.

Przeciwko temu protestowała też Małgorzata Lalewicz-Metlerska. Przed szpitalem postanowiła spędzić cały swój wolny czas. – Właściwie jestem przed urlopem. Wczoraj po pracy zostałam – stwierdza Lalewicz-Metlerska. Tak jak wiele innych osób. Wszystkich jednoczyła nadzieja na rozmowę z rektorem uniwersytetu. Do spotkania udało się doprowadzić za naszym pośrednictwem. – Od dwóch miesięcy pukamy do drzwi rektoratu . Wczoraj dowiedziałem się, że w dniu dzisiejszym pani rektor te drzwi uchyli – mówi dr Marek Czekaj z Komitetu Obrony Okulistyki. I uchyliła, ale tylko po to, by szybko je zatrzasnąć. – Pan doktor Czekaj został dziś przyjęty, ale jako doktor Czekaj, a nie jako przewodniczący komitetu, który działa nielegalnie – wyjaśnia Izabela Koźmińska-Życzkowska, rzecznik Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Wszystko dlatego, że zdaniem władz uczelni i dyrekcji szpitala protest formalnie się zakończył w chwili, kiedy na ręce rektora wpłynęło pismo związkowców, w którym odcinają się od organizatorów białego miasteczka. Jednak protestujący dowodzą, że zostali do tego zmuszeni. – Nieświadomie podpisałam tą notatkę służbową, która miała iść do szuflady, a nie do rektoratu – podkreśla Mariola Michalska, pełnomocnik Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.  

Zdaniem dyrekcji szpitala w tym sporze każdy ruch jest starannie skalkulowany. Podobnie jak liczba łóżek, o które walczą związkowcy. Pracownicy nie chcą dopuścić do zmniejszenia obecnej liczby łóżek o 50. Jak argumentują wszystkie miejsca są dla pacjentów niezbędne. Już teraz trudno im poradzić sobie bez 25, które są wyłączone z użytku z powodu remontu. I rzeczywiście we wtorek w południe niemal wszystkie miejsca były zajęte. Zdaniem Tadeusza Sobierajskiego taka liczba wolnych łóżek to i tak fikcja. Podczas swoich kilkukrotnych pobytów w klinice, za każdym razem musiał czekać na wolne miejsce. – Kiedy niedawno miałem pierwszą operację, nie miałem łóżka, pacjent schodził, a ja wchodziłem na jego miejsce. Jedną noc przeleżałem na podłodze – stwierdza Sobierajski.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Jednak najwięcej powodów do obaw mają rodzice najmłodszych pacjentów kliniki, takich jak Kuba Bławat, który z mamą musi być tutaj przynajmniej raz w miesiącu. To właśnie na oddziale dziecięcym liczba łóżek zostanie zmniejszona niemal o połowę. – Obawiam się, chociaż wczoraj zostaliśmy przyjęci. Jesteśmy teraz na ćwiczeniu oczka – mówi Katarzyna Bławat, mama Kuby.

Takie obawy sprawiły, że z odsieczą protestującym przyszli związkowcy spoza kliniki. – Pomagaliśmy w białym miasteczku w Warszawie. Dzisiaj jest taka potrzeba w Katowicach, dlatego również tutaj jesteśmy – tłumaczy Krzysztof Łabądź z Sierpnia ’80. – Jak wszyscy ludzie pracy musimy się w jakiś sposób wspierać i w takich działaniach być razem – dodaje Dariusz Korycki z NSZZ Górników KWK Adamów. I właśnie jak twierdzą pracownicy kliniki, ta jedność najbardziej denerwuje dyrekcję. – Na terenie szpitala jest szeroko zakrojona akcja, która ma na celu nakłonienie pracowników do wycofania spontanicznego poparcia dla protestu – zaznacza dr Czekaj.

Protest trwa, rozmowy zakończyły się na razie fiaskiem, a z pomocą oprócz związkowców postanowiła przyjść także Izba Lekarska. – My jako Izba Lekarska możemy, a nawet musimy z tymi lekarzami porozmawiać – uważa Katarzyna Strzałkowska, rzecznik Śląskiej Izby Lekarskiej. Spotkanie zaplanowane jest na środę. Przed pracownikami zatem kolejna noc przed kliniką.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button