RegionWiadomość dnia

Przed polską walką stulecia

Andrzej Gołota, tak naprawdę to on rozkręcił polski boks zawodowy, a teraz w Wiśle szykuje się do walki stulecia w kraju nad Wisłą. Walki, która od kilku tygodni elektryzuje nie tylko tę sportową Polskę. I chociaż nawet fachowcom trudno wskazać zdecydowanego faworyta w starciu Adamka z Gołotą, ten ostatni jest pewny swego. – Ja jestem najlepszym Polakiem jednak. Jeszcze się nie urodził taki Polak, który mógłby mnie pobić w ringu. Przynajmniej w ringu. Ale to już w sobotę może zmienić Tomasz Adamek. Swoich umiejętności też jest pewien, ale przed walką wypowiada się ostrożniej. – Słowami jeszcze nikt nie wygrał. Trzeba wejść do ringu i wykonać pracę, którą się przepracowało na treningach, na obozie.

Na obozie w rodzinnych Gilowicach. To właśnie tu Adamek spędza ostatnie dni przed walką. Trenuje w swoim domu, a o to, żeby przybrał na masie dba m.in. jego matka. – On lubi sobie zjeść dobrze, lubi dobre jedzenie i on szybko przytyje. Lubi drożdżówkę. Jak przyjeżdża to muszę mu piec – opowiada Anna Adamek. Z kolei nad dietą Gołoty czuwają kucharze ośrodka w Wiśle. To właśnie w tym mieście już po raz kolejny pięściarz z Chicago przygotowuje się do ważnej walki. – Pytany przeze mnie czemu właśnie Wisła, dlaczego tutaj? Przecież jest tyle pięknych ośrodków, tyle pięknych miejsc: mówi, że jest to miejsce wyjątkowe, magiczne, pozwalające mu się skoncentrować – wyjaśnia Robert Dłużniak, dyrektor Ośrodka Sportowego “Start” w Wiśle.

Nawet przy dużej koncentracji, podobieństw pomiędzy obydwoma rywalami nie potrafi wskazać Sam Colonna, który trenował każdego z nich. – To są całkowicie różni bokserzy. Tomasz Adamek jest młodszy, jest szybszy. Natomiast Andrzej Gołota jest jednym z najlepszych pięściarzy na świecie. Jest większy i bije mocniej. Poza tym to właśnie on już zapisał się w historii polskiej muzyki. O kim będą kolejne piosenki po walce – na razie trudno powiedzieć. Pewne jest natomiast, że po wcześniejszej bliższej znajomości obu panów, nie ma już śladu. – Ostatnia konferencja w Warszawie, ”cześć”. Tylko takie można powiedzieć koleżeństwo na cześć. Nie mamy jakichś kontaktów do siebie, żeby dzwonić do siebie, wydzwaniać – mówi Tomasz Adamek. – Byliśmy na nartach, raz, dwa razy. Ale poza tym, wiesz, to jest biznes – stwierdza Andrzej Gołota.

Może więc wyjściem będzie jakiś wspólny biznes w Beskidach. Ale to chyba dopiero na emeryturze.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button