RegionWiadomość dnia

Przedszkolaki na razie nie mają co liczyć na dodatkowe zajęcia. Brakuje pieniędzy

Poznałem cyferkę jeden, poznałem literkę O – mówi Kamil Gumczyński. Podstawy bezcenne, wiedza ponadprogramowa już kosztowna. – Do tej pory zajęcia dodatkowe były najczęściej na życzenie rodziców, ale były to zajęcia odpłatne. Od września tego roku, kiedy weszła w życie nowa ustawa przedszkolna nie możemy pobierać od rodziców więcej jak złotówkę – wyjaśnia Teresa Bednarek, dyrektor Przedszkola nr 13 w Świętochłowicach.

Ważne jest, aby każde dziecko w Polsce bez względu na sytuację materialną ich rodziców mogło korzystać z pełnej oferty wychowania przedszkolnego – podkreślała Krystyna Szumilas, Minister Edukacji.

Za symboliczną złotówkę nauczyciele uczyć jednak nie chcą. Ministerstwo edukacji główny ciężar opłat z rodziców przeniosło na samorządy. Jak przekonują gminy dotacja z resortu na przedszkolaka w kwocie nieco ponad 400 zł w tym roku i ponad 1200 zł w roku przyszłym to kropla w morzu potrzeb. Ale pieniądze to nie jedyny mankament nowych przepisów. – To nie do końca jest przemyślane, ponieważ jeżeli ustawa jest z 13 czerwca, to ona jest co najmniej o 5-6 miesięcy za późno. To trzeba było zrobić wcześniej i nie byłoby zamieszania – zaznacza Piotr Skrabaczewski, zastępca burmistrza Tarnowskich Gór. Choć zajęcia dodatkowe ruszyć miały najpóźniej od października, w wielu przedszkolach je zawieszono. Wiele wciąż nie dostało pieniędzy z dotacji, jeszcze więcej nie podpisało nowych umów z nauczycielami. – Pani burmistrz na koniec sesji dała taką jednoznaczną deklarację, że zajęcia od października będą się odbywały i na pewno będą to język angielski i rytmika – oznajmia Monika Oleś, radna z Tarnowskich Gór, mama przedszkolaka.

Rodzice mieli płacić mało, ale tak jak w Tarnowskich Górach za dodatkowe lekcje na razie nie płacą nic, bo nie mają za co przynajmniej przedszkolom. – Moje dziecko zapisane jest na prywatne zajęcia z angielskiego. Trzeba dużo więcej płacić, ale niestety musimy sobie jakoś radzić – stwierdza Anna Paź, mama przedszkolaka. Radzić muszą sobie też samorządowcy, bo oszczędzając na edukacji dzieci, stracić mogą poparcie rodziców. – Chcemy aby na ten rok zmieścić się w tej dotacji ministerialnej, natomiast w przyszłym roku będziemy się zastanawiali, czy te zajęcia dodatkowe w jakiś sposób nie rozszerzać, jednocześnie subsydiując je, czyli dokładając z budżetu miasta – podkreśla Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Wyjście naprzeciw rodzicom przedszkolaków – krok w dobrą stronę. Pomysł ministerstwa to jedno, dobrze, żeby odpowiednio wcześnie był też przemyślany.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button