RegionWiadomość dnia

Przestanie śmierdzieć i wróci jesiotr. Staw Kalina ma być wizytówką Świętochłowic

Przejść obojętnie, obok stawu Kalina, od wielu lat jest naprawdę trudno. Zapachy, które wydobywają się ze skażonego świętochłowickiego zbiornika, to bomba, która może wybuchnąć. – To jest wszystko przykryte, na razie nieruszane. Jak to ruszą, to będzie masakra – mówi Kornelia Świątek, mieszkanka Świętochłowic-Zgody. Obawy uzasadnione, czego urzędnicy nie ukrywali podczas podpisywania umowy z wykonawcą. Uzasadniony jest także wydatek prawie 30 milionów złotych na rozbrojenie ekologicznej bomby w świętochłowickiej dzielnicy Zgoda. – Nasycenie związkami, szkodliwymi związkami chemicznymi jest tego rzędu, że trudno mówić o tym, że jest to woda – podkreśla Adam Liwochowski, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Katowicach.

Wielkie oczyszczanie ma ruszyć już za kilka tygodni. Będzie to wyzwanie o wyjątkowo trudnym poziomie trudności. Staw ma zostać przedzielony groblą. Następnie woda zostanie spuszczona, a całe dno oczyszczone. Na tym jednak nie koniec. – Woda, która zostanie w stawie Kalina będzie oczyszczona poprzez proces natleniania. Będą zamontowane arratory i tutaj będzie największa uciążliwość tego przedsięwzięcia, ponieważ przy odpowiednim natlenianiu tych wód stawu Kalina będą aerozole wprowadzane do powietrza – tłumaczy Piotr Kubiak, przedstawiciel wykonawcy. Których uciążliwość mieszkańcy będą odczuwać w zależności od tego jak zwieje wiatr. Co najmniej przez najbliższe półtora roku. To jednak cena tego, żeby Kalinę zamienić w raj dla plażowiczów i wędkarzy. – Wróci jesiotr. Pojawią się wędkarze, pojawią się osoby, które będą chciały skorzystać z tego stawu jako obiektu rekreacyjno-sportowego, jak również zrewitalizowany zostanie cały teren wokół – zaznacza Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic.

Podobnie jak w przypadku chorzowskiego stawu Amelung. Teren poprzemysłowy zrewitalizowano siedem lat temu. Koszty jednak były czterokrotnie niższe. Efekty do dziś doceniają ci, którzy w okolicy stawu mieszkają, chociaż, jak zwykle jest jakieś “ale”. – Pięknie to zostało zrobione, tylko że nie ma gospodarza, by to utrzymał w tym stanie, jak ono powstało – uważa Franciszek Obszański, mieszkaniec Chorzowa. Teren, jak mówią mieszkańcy, jest stopniowo dewastowany. To jednak wciąż, kusząca lokalizacja. – O ile wcześniej nikt tam nie chciał mieszkać, to teraz teren ten należy do jednych z najdroższych, więc to pokazuje, że takie inwestycje mają sens – podkreśla Marcin Michalik, z-ca prezydenta Chorzowa.

Pod warunkiem, że są wokół nich działki budowlane. W przypadku świętochłowickiej Kaliny, nacisk postawiony jest na rekreację. Nie oznacza to jednak, że wartość nieruchomości, które znajdują się w pobliżu, w połowie przyszłego roku nie wzrośnie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button