Przetarg unieważniony, jednak nadal budzi niesmak

Specyfikacja samochodów liczyła ponad 60 punktów, wydaje się, że wszystkie kryteria mógł spełnić tylko jeden model. Na tym przetargu KZK GOP paradoksalnie może się przejechać, bo teraz Urząd Zamówień Publicznych weźmie związek pod lupę. – Małe spalanie, bardzo dobra jakość silnika, przyspieszenie też dobre. No i komfort jazdy bardzo dobry – mówi właściciel Opla Insignia, Dawid Mokry.
Bardzo podobnym samochodem, już za kilka tygodni, mógł jeździć zarząd KZK GOP. Limuzyna, żeby trafiła do Komunikacyjnego Związku, musiałaby spełnić ponad 60 szczegółowych zapisów przetargu. Zapisów, które skupiały się głównie na wyposażeniu. – Trzeba tan pojazd szczegółowo opisać, żeby nie kupić wyrobu czekoladopodobnego zamiast czekolady. I ten szczegółowy opis myśmy wykonali. Oczywiście powinny zostać zachowane warunki konkurencji – przyznaje Grzegorz Dydkowski, zastępca dyrektora ds. rozwoju KZK GOP.
Po szerokiej krytyce działań KZK GOP, zarząd unieważnił przetarg. Stara Vectra, choć już to odtrąbiliśmy, nie przejedzie na emeryturę. Według redakcji Wojewódzkiego Portalu Komunikacyjnego, ogłoszony przetarg od początku budził wątpliwości. Kilkustronicowa specyfikacja samochodu miała być po prostu opisem Opla Insigni. Opel zresztą, to od lat ulubiona marka samochodów, bo na pewno nie autobusów jeżdżących po Śląsku. – W zasadzie za każdym razem ofertę składał tylko jeden oferent, diler z Rudy Śląskiej, no i dostarczał on po prostu samochód – przyznaje Jakub Jackiewicz z WPK.
Na zgłoszenie się do unieważnionego właśnie przetargu firmy miały dziesięć dni. Po sprostaniu bardzo wygórowanym oczekiwaniom samochód na parkingu miał się pojawić po trzech tygodniach. Tempo, któremu nie sprostałaby żadna fabryka. Ratunkiem byłyby wiec diler, który takie auto miałby w zapasach. – Bardzo możliwe, ze jak przychodzi zamówienie specjalne typu, np. od prezydenta RP, to wszystko da się zrobić szybciej. Natomiast normalnie jest to czas trzech miesięcy. A co najmniej musi to potrwać kilka tygodni – przyznaje Piotr Myszor, dziennikarz motoryzacyjny.
Dla rzeczoznawcy samochodowego, a w tym przypadku i prezydenta Mysłowic, przetarg budził też inne wątpliwości. Sam wycenił taki samochód na około 130 tysięcy. We wtorek KZK GOP mówił o podobnej kwocie, tyle, że za dwa zamawiane auta.
Urzędujący w KZK GOP nie podjęli decyzji czy unieważniony przetarg zostanie kiedyś ponownie ogłoszony i czy przewodniczący Urbańczyk będzie musiał się zadowolić gruntownie wyremontowaną Vectrą. – Królowie mieli kiedyś insygnia władzy, a prezes KZK GOP chciał mieć Insignię Opla. Dorośli ludzie, a zachowują się jak mały chłopak, który przyłapany na wyciągnięciu mamie z portfela 10 złotych i wytargany za ucho, zaskoczony mówi: ooo, przepraszam – przyznaje Marcin Zasada z Dziennika Zachodniego.