Pseudokibice niezidentyfikowani. Kto pociął żyletką 15-latka z Piekar Śląskich?

Symbole piłkarskie klubu wyryte na twarzy już się goją. Ślady po napadzie pozostały już tylko na policzkach. Jak mówi Rafał klubowe tatuaże mają też inni mieszkańcy osiedla Wieczorka w Piekarach Śląskich. Bandyci twarze okaleczać mają żyletką. Rafała mieli napaść w drodze do szkoły. Jak tłumaczy byli zamaskowani, ubrani w dresy. Miało być ich trzech – on jeden. Nie miał żadnych szans, żeby się obronić. Okaleczonemu pierwszej pomocy udzielono dopiero w szkole. – Twarz chłopaka była ponacinana w sposób bardzo dokładny na czole policzkach i na brodzie – mówi Zygmunt Krawczyk, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych.
Rafał miał zapamiętać twarze oprawców, dlatego natychmiast trafił na policję. W piekarskiej komendzie powołano specgrupę do ich znalezienia. Wczoraj zatrzymano pierwszego podejrzanego. Ten jest już na wolności. – Dokonano okazania potencjalnego sprawcy pokrzywdzonemu. Pokrzywdzony w 100% wykluczył udział tej osoby w tej napaści – wyjaśnia Janusz Sochacki, prokurator.
Piętnastolatka przesłuchiwano w obecności psychologa. Podczas konfrontacji przez fenickie lustro towarzyszyła mu rodzina. – Powiedział policjantowi, że brwi mu pasują i bródka, ale w 100% nie jest pewien – mówi Pani Lidia, mama Rafała.
Rafał nie potrafi rozpoznać napastników. Oprawcy Rafała nadal są na wolności. W ich ujęciu policja może liczyć tylko na pomoc mieszkańców Piekar. – Mamy utrudnione zadanie. Nie zgłaszają się do nas – do policji i do Piekar żadne osoby, które byłyby świadkami tego zdarzenia. Mamy jedynie informacje od pokrzywdzonego – wyjaśnia asp.Marek Wręczycki, KWP w Katowicach. Dlatego coraz częściej powtarzana jest opinia, że Rafał mógł się samookaleczyć. – On sobie to sam zrobił – jak można tak powiedzieć! On przecież był cały pocięty, a oni mówią, że sam to sobie zrobił – stwierdza Pani Lidia, mama Rafała.
Sam poszkodowany napadem wydaje się nie przejmować. Nikomu jednak nie powinno się coś takiego przytrafić. Niestety w Piekarach Śląskich wszyscy już chyba przywykli do osiedlowych walk pseudokibiców i do tego, że to chuligani często dyktują tu warunki.