Region

Psia ekstradycja

Każdy pies ze swoją historią. Sponiewierane, ale właśnie znalazły nowe, bezpieczne miejsce. Miejsce, z którym lada dzień będą musiały sie pożegnać. Powód? Leży odłogiem. Tuż za płotem. – Tereny są przebranżowione pod zabudowę no i będzie się tutaj budować domki jednorodzinne i ludziom będzie to przeszkadzać po prostu – wyjaśnia Anna Walczakowska, “Cichy Kąt”. Sytuacja “Cichego Kąta” diametralnie zmieniła się kilka miesięcy temu. Z terenów chronionych ziemie w krótkim czasie stały się gotowymi do budowy. – No po co nam tu azyl? I żeby nam tu śmierdziało? Jak my tu chcemy mieszkać – oznajmia Zdzisław Malicki, sąsiad “Cichego Kąta”.

Więc i starzy lokatorzy będą musieli stąd zniknąć. Wszystko przez surowe przepisy. Takie miejsca muszą być oddalone o 150 metrów od ludzi. I nieważne, że to było tu pierwsze. – Jeżeli to wszystko działa na zasadzie pomocy bezinteresownej, to na pewno jest potrzebne takie miejsce – uważa Rafał Kansy, który chce adoptować psa. Bo jak podkreślają wolontariusze, w większości takich przypadków, próżno szukać dla nich lepszego miejsca. – Nawet jak go sparaliżowało, to jeszcze weterynarz dał mu sterydy, ale że się nie udało to został uśpiony. Czyli w sytuacjach naprawdę już końcowych usypiamy psy, a nie w sytuacjach, bo piesek jest stary, albo kulawy – opowiada Aldona Nowakowska, wolontariuszka.

A prawdopodobnie taki los czekałby ich w “tradycyjnych” schroniskach. Schroniskach, które w momencie likwidacji azylu, nie będą mogły im pomóc. – Nie ma takiej opcji w ogóle, bo w każdym schronisku jest w tej chwili przepełnienie. Bytom nie odstaje od reszty – informuje Anna Kornas, schronisko dla bezdomnych zwierząt w Bytomiu. Rozwiązanie problemu jest, ale bardzo drogie. Na kupno nowej działki, w odpowiednim miejscu, nie stać wolontariuszy. Stąd i realne widmo eksmisji. – Boimy się tego 31 grudnia. Boimy się, że nie uda się tego załatwić tak jak powinno być, i że w jakiś sposób będziemy musieli pozbyć się tych zwierząt – no niezbyt w przyjemny sposób – żali się Anna Walczakowska, “Cichy Kąt”.

I choć wyrok już zapadł pojawiła się nadzieja. Miasto, które po części winne jest temu zamieszaniu, “Cichy Kąt” chce uratować. Jak? – Wspierać możemy ich jedynie w myśl ustawy o wspieraniu organizacji pozarządowych, bądź w ich przypadku konkretnym – problemie braku miejsca poprzez znalezienie im odpowiedniego terenu. A chce zaznaczyć, ze potrzeba ponad 20 ha miejsca – tłumaczy Arkadiusz Czech, burmistrz Tarnowskich Gór.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

A o taką przestrzeń w granicach Tarnowskich Gór będzie niezwykle trudno. Zmiana nastroju na ten bardziej pozytywny może nastąpić w przyszłym tygodniu – po spotkaniu władz z opiekunami już raz niechcianych zwierząt.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button