Pszczyna: Mistrzostwa Polski w Ratownictwie Medycznym

Skok na głęboką wodę bez chwili zastanowienia. Ratowników takie akcje kosztują na prawdę sporo – nie tylko fizycznego wysiłku. – Jest to praca w stresie, dlatego wymaga dużej odporności psychicznej. Często trzeba podejmować szybko decyzje, które są ważne dla człowieka i które mogą mu uratować życie – mówi Włodzimierz Dymitaży, ratownik z Dąbrowy Górniczej.
Jednak to nie jedyne ratownicze problemy. Ratownikom medycznym niejednokrotnie ciśnienie podnoszą sami pacjenci. – Nawet gdy wyrwiemy tylko guzik, zdarza się, że pacjent nas oskarża, pomimo że uratowaliśmy mu życie. Musimy potem chodzić po sądach, na rozprawy – przyznaje Marcin Cholewa, ratownik z Tarnowa.
Na szczęście na brak pieniędzy na sprzęt stacje pogotowia narzekać nie mogą. – Mamy dobrze wyposażone karetki, ich liczba jest nawet większa, przeliczając to na liczbę mieszkańców, niż w Niemczech – stwierdza Piotr Wróbel z portalu Rynek Zdrowia.
Brakuje za to lekarzy specjalistów. – Specjalizacja “medycyna ratunkowa” jest specjalizacją pięcioletnią. Zaczęła się mniej więcej w 2002 roku, więc zanim ten rynek z lekarzami specjalistami medycyny ratunkowej się wysyci, niestety musi minąć kilka lat – uważa Arkadiusz Niczyporuk, lekarz medycyny ratunkowej.
Żeby do tego czasu ratować miał kto, potrzebna jest nowelizacja ustawy. Dzięki zmianom w prawie w zespołach ratowniczych pracować będą mogli lekarze po drugim roku specjalizacji. Do 2012 r. wydłużony ma zostać też czas na wprowadzenie zmian. Termin prawdopodobnie nie należy do przypadkowych. – Zbliża się Euro 2012. Ten system musi dojrzeć do tego, żeby był sprawny, a nam w szpitalach na pewno to pomoże, no i pacjentom, którzy będą potrzebowali tej pomocy – tłumaczy Grzegorz Nowak, dyrektor Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach.
Jednak dla pełni bezpieczeństwa pacjentów, to wciąż za mało – mówi Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. – Pogotowia pozyskują środki unijne. I jeśli chodzi o okres rozliczeniowy obowiązuje pięć lat utrzymania ciągłości danego zakupu. Przy kontraktowaniu na trzy lata jest to takie trochę mijanie się – stwierdza.
Zawód ratownika mimo wszystko przyciąga. Nie zawsze jednak ci, którzy go uczą – zdaniem sędziów – uczą go dobrze. Ale ci, którzy ratować nie potrafią, odpadają w przedbiegach. – Jakość szkolenia to też jest sprawa różna. Są uczelnie, które faktycznie się przykładają, ale z drugiej strony życie weryfikuje i życie pokazuje, że ci słabsi ratownicy są po prostu na przykład nie przyjmowani do pracy – mówi Tomasz Krybus, sędzia Mistrzostw Polski w Ratownictwie Medycznym.
W Mistrzostwach Polski Ratowników Medycznych biorą udział 42 zespoły z całej Polski. Zespół z Katowic na początku września okazał się najlepszy w ratowaniu w całej Europie.