Pucharowy falstart. Kowalczyk i Stoch zawiedli

Zmagania w Pucharze Świata Justyna Kowalczyk zaczęła od falstartu. Przyzwyczajona do wygrywania, dziś na mecie do najlepszej Norweżki Marit Bjoergen Justyna Kowalczyk straciła blisko półtorej minuty. Dopiero 27. pozycja na starcie wyścigu do Kryształowej Kuli jej nie satysfakcjonuje, choć eksperci nie robią z tego tragedii. – Justyna w życiu nie wygrywała tych pierwszych zawodów, faktem jest, że była w zeszłych latach 7,10,12. Nigdy nie była tak nisko i pewnie jakiś materiał do przemyśleń ma, sezon jest bardzo długi, to są 4 miesiące – zaznacza Dariusz Czernik, dziennikarz “Sport”. Przed nią jeszcze wiele ważnych biegów, a nieudana inauguracja to typowy wypadek przy pracy przekonuje prezes narciarskiej centrali Apoloniusz Tajner. – Jest świetnie przygotowana. Z tego co mówi trener, lepiej niż kiedykolwiek. Można liczyć na to, że Justyna będzie walczyć nie tylko o medale w Val di Fiemme, co jest zupełnie dla niej sprawą otwartą, będzie walczyć o zwycięstwo w Tour de Ski, będzie walczyć również o zwycięstwo w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata.
Marzy się jej czwarta w karierze Kryształowa Kula. Rywalizacje o najcenniejsze zimowe trofeum zaczęli też narciarscy skoczkowie. – Po to się trenowało i trenuje cały czas, żeby w końcu wystartować i walczyć z najlepszymi – podkreśla Piotr Żyła. Z miernym dzisiaj niestety skutkiem, w finałowej trzydziestce w Lillehammer było tylko dwóch naszych reprezentantów, Maciej Kot i Kamil Stoch. Piąty zawodnik sezonu poprzedniego rąk jednak nie załamuje. Tej zimy plany ma ambitne. Kamil Stoch zmężniał i jak mówi dorósł do wygrywania. Liczy przede wszystkim na sukces w lutym w rozgrywanych we Włoszech mistrzostwach świata. – Tylko tam będą rozdawane medale, aczkolwiek każde zawody, jak najbardziej do każdych podchodzę tak samo, z takim samym zaangażowaniem.
Motywacja wyjątkowa towarzyszyć będzie im podczas konkursów w Polsce. Tradycyjnie Zakopane i po raz pierwszy w historii Wisła już w styczniu ugoszczą najlepszych skoczków świata. – Na pewno będziemy w lepszej pozycji jak inni, bo te skocznie dobrze znamy i będziemy mogli wcześniej tutaj potrenować. Będziemy mieć wsparcie swoich kibiców – uważa Maciej Kot, skoczek narciarski. Bilety na Puchar Świata w Wiśle zostały na pniu wyprzedane, na skoczni imienia Adama Małysza brakuje tylko najważniejszego atrybutu zimy – śniegu. Baza hotelowa, ponad 10 tysięcy miejsc noclegowych, czeka na kibiców. – Ta baza jest zróżnicowana od największych hoteli wszystkim co jest w środku, czyli basenami i SPA. Do tego przyzwoita ilość pensjonatów, które też mogą przyjmować gości przy tego typie imprezie – wyjaśnia Jan Poloczek, burmistrz Wisły.
Imprezie, która jeśli forma następców Adama Małysza w tym sezonie będzie rosła przynieść może Wiśle duże zyski.