Kraj

Pułapka na pumę…

Klatka będzie czekała na wiarygodny sygnał o obecności drapieżnika w konkretnym rejonie. Gdy taki nadejdzie, zostanie tam przetransportowana, zamaskowana i zaopatrzona w przynętę. “To musi być żywe zwierzę, drapieżnik taki jak puma nie da się nabrać na porcję mięsa” – powiedział dziennikarzom dyrektor Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody opolskiego Henryk Ferster.

Jeżeli próby odłowienia drapieżnika nie powiodą się, zwierzę najprawdopodobniej zostanie przeznaczone do odstrzału. “Musimy sobie powiedzieć prawdę, będziemy musieli ją odstrzelić, innej rady nie ma. O tym ile jeszcze poczekamy zdecydują myśliwi” – zapowiedział dyrektor.

Zdaniem łowczego wojewódzkiego, Wojciecha Plewki puma opuściła już Opolszczyznę (ślady obecności dużego kota widziano ostatnio m.in. w woj. śląskim i łódzkim), ale klatka przyda się też, gdy trzeba będzie łapać zdziczałe psy, które również sprawiają kłopoty hodowcom zwierząt. “Klatka jest wykonana profesjonalnie i nawet jeśli nie sprawdzi się w łowach na pumę, to przyda się do łapania zdziczałych psów, które atakują zwierzynę i inwentarz” – powiedział PAP Plewka. Sygnały o obecności na Opolszczyźnie dzikiego kota trafiały do służb ratunkowych i prasy od połowy marca. Ślady znajdowane przy zagryzionej zwierzynie leśnej i zwierzętach gospodarskich wskazywały na dużego dzikiego kota – najprawdopodobniej pumę.

W kwietniu i na początku maja doniesienia o zaobserwowaniu dużego kota napływały ze Śląska i okolic Opoczna w Łódzkiem, tam jednak nie znaleziono jednoznacznych śladów pumy. Podobne sygnały napływały także z Wielkopolski i Świętokrzyskiego. Ostatni wiarygodny ślad drapieżnika na Opolszczyźnie pochodzi sprzed ok. dwóch tygodni. Wtedy zagryzioną sarnę znaleziono w okolicach Przysieczy w nadleśnictwie Prószków.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button