Punkt pomocy dla bezrobotnych

W pełnej gotowości, chętni odpowiedzieć na każde pytanie o pracę – tak prezentują się pracownicy punktu konsultacyjnego. Jednak nie każdy dostaje tę pracę – by coraz mniejsza liczba bezrobotnych poznawała tę smutną prawdę, otwarty został punkt konsultacyjny przy Wojewódzkim Urzędzie Pracy. Wszystko po to, by pomóc lawinowo rosnącej grupie poszukujących pracy. W bieżącym roku do urzędów wypłynęło już ponad 100 zgłoszeń zamiaru grupowego zwolnienia pracowników. Oznacza to, że prawdopodobnie 8 tysięcy osób zostanie pozbawione pracy. Na obecą chwilę wypowiedzenia otrzymało już ponad 4 tysiące osób. – Jeżeli tych osób, które będą zwolnione w ramach zwolnień grupowych będzie bardzo dużo, to na pewno będą one potrzebowały pomocy. Jeżeli będą potrzebowały pomocy, to konieczne jest utworzenie punktu konsultacyjnego – oznajmia Robert Żurek, Wojewódzki Urząd Pracy. Z porad pracowników punktu skorzystać może każda osoba zwolniona z pracy. Jednak jak przyznaje Aneta Błąd, która straciła pracę w gliwickim Pplu, często trudno uwierzyć, że to coś pomoże. – Nie czarujmy się, nie ma czegoś takiego, że ja pójdę sobie złożyć wniosek, że chcę mieć firmę, albo coś, na to trzeba mieć fundusze jakieś.
Jednak dla wielu własny biznes jest dużo lepszym rozwiązaniem niż wypatrywanie właściwego ogłoszenia. Na taki krok zdecydowała się Jolanta Banaszek, która od kwietnia prowadzi agencję reklamową. Żartuje, że tylko zyskała tracąc pracę. Bo zwolnienia grupowe i indywidualna utrata pracy zawsze wiążą się z ogromnymi emocjami, z którymi trzeba sobie jakoś poradzić. Zdaniem tych, którzy wielokrotnie przypatrywali się protestom pracowników, punkt konsultacyjny może pomóc, ale nie może być jedynym rozwiązaniem. – Wtedy każda pomoc jest potrzebna. Tak samo pomoc psychologa, potrzebne jest takie wsparcie emocjonalne. Ale to jest za mało, żeby tacy ludzie mogli zaspokoić swoje potrzeby bytowe – stwierdza Grzegorz Bacia, NSZZ “Solidarność” w gliwickiej fabryce Opla. Tak jak mała ilość działań sprawi, że punkt nie spełni swojej roli. – Większość ludzi nie ma pojęcia, że ta instytucja w ogóle istnieje, a w ostateczności po prostu chodzi od jednego pracodawcy do drugiego i tak szuka pracy – dodaje dr Bogdan Pliszka, socjolog.
Jednak dobrze poprowadzony dla wielu może być łagodnym odbiciem od dna. – Nie sądzę, aby to było swoiste panaceum na wszelkie zło występujące na rynku, ponieważ dzisiaj mamy zbyt wiele czynników, które o tym poziomie bezrobocia decydują. Musimy pamiętać o tym, że to jest jedna z metod – jeżeli będzie dobrze przeprowadzona, będzie skuteczna – tłumaczy dr Bartłomiej Gabryś, ekonomista. Lecz jej skuteczność zależy w dużej mierze od chęci przyjęcia pomocy przez bezrobotnych, co podkreślają pracownicy punktu. – Jeżeli nam się to uda i choć jedna osoba odnajdzie się w nowej rzeczywistości, to to jest nasz cel – deklaruje Grażyna Walasz, która nadzoruje punkt konsultacyjny.
Bo jeden bezrobotny zamieniony w przedsiębiorcę, może stać się pracodawcą na wagę złota.