"Usłyszeć każde słowo"

Do Auschwitz trafił jako dziewiętnastolatek. Obóz najpierw pozbawił go nadziei na wolność, ale to właśnie tu postanowił, że zostanie lekarzem. Dziś, po sześćdziesięciu czterech latach, wspomnienia wciąż wracają jak zły sen – dosłownie. – Do tej pory jak się przebudzę w nocy, to tematem numer jeden myślenia, które nie pozwala spać to przeżycia stąd – z Auschwitz-Birkenau – stwierdza Tadeusz Smreczyński, były więzień obozu.
Ponad milion ofiar – tych, którzy zostali zamordowani lub nie doczekali – 27 stycznia 1945 roku. Dziś oddano im hołd.
“Usłyszeć każdy głos” – to motto dzisiejszych obchodów. – Jest to bardzo symboliczne przekazanie tego, co byli więźniowie przeżyli – tej wielkiej tragedii młodemu pokoleniu – uważa Jarosław Mensfeld, Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Młode pokolenie słucha, patrzy, utrwala i poznaje. Między innymi historie przekazane przez byłych więźniów. Tak robi zdecydowana większość.
Co robi mniejszość? Przewodnicy po oświęcimskim muzeum wymieniają jednym tchem. – Wchodzą do środka, zaczynają palić papierosy, dlaczego właściwie nie, skoro są na powietrzu, więc im wolno… – wymienia Grażyna Celar, przewodnik. – Zwracam uwagę, żeby się nie zachowywali w taki sposób, uśmiechy i tak dalej, a on mi na to, że on płaci i może robić co chce… – dodaje Wiera Orłowska, także przewodnik.
Po wycieczkach do Oświęcimia pozostają wspomnienia. Choćby te w internecie.
Dobra zabawa, dobry humor – tylko miejsce złe – tak twierdzi Sebastian Folga – dziś uczeń oświęcimskiego liceum, które współorganizowało uroczystości. Przyznaje, że dopiero teraz dorósł do tego, by tak naprawdę zrozumieć, co stało się w byłym obozie Auschwitz-Birkenau. Niektórzy jego rówieśnicy – jeszcze nie. – Niektórzy żuli gumę, rozmawiali, byli głośno, nie słuchali przewodnika, nie interesowała ich historia – mówi Folga, uczeń.
Historia trudna, zawikłana, brutalna. Trudno więc czasem usłyszeć każdy głos i można przeoczyć ten najważniejszy.