Radwańską pokonała trema
– “Mocną stroną Agnieszki jest zazwyczaj psychika. Tutaj, na korcie w Pekinie, grała – mówiąc delikatnie – lekko spięta i chyba pokonała ją olimpijska trema” – analizował porażkę zawodniczki prezes.
Nie siląc się na sztuczne wyszukiwanie powodów przegranej ze znacznie niżej notowaną w rankingu rywalką (26. lokata), Dubaniowski zwrócił przede wszystkim uwagę na zbyt późne powiadomienie Radwańskiej o terminie spotkania z Włoszką.
– “Opady deszczu narobiły sporo zamieszania z przekładaniem gier. Całą niedzielę Agnieszka spędziła na korcie i … nie zagrała. W poniedziałek zwyciężyła Yung-Jan Chan z Tajwanu 6:1, 7:6 (8-6), po czym na dwie godziny oddała się procedurze kontroli antydopingowej. Kiedy kładła się spać, nie wiedziała jeszcze, która z zawodniczek będzie jej następną przeciwniczką. Dopiero przed północą dostała wiadomość, że … rano ma grać” -wyjaśnił w rozmowie z PAP prezes PZT.
Dodał również, na “drobne usprawiedliwienie” porażki Radwańskiej, że akurat styl gry Schiavone wyraźnie jej nie pasuje.
– “Włoszka bardzo dobrze biega na korcie, mimo niskiego wzrostu jest mocno umięśniona, atletyczna. Nie po raz pierwszy okazało się, że … rankingi nie grają. Obie tenisistki spotykały się do tej pory dwukrotnie – w 2006 roku w turniejach w Hasselt i Luksemburgu także zwyciężyła Schiavone”.
Z drugiej strony 19-letnia tenisistka Nadwiślanina Kraków nie miała swojego dnia, z czym zgodził się Waldemar Dubaniowski.
– “Wtorek, mimo że nie trzynasty, a dwunasty, był złym dniem dla Agnieszki. Na korcie nie pokazała tego co potrafi, tej konsekwencji w grze, zdecydowanych akcji w najważniejszych momentach. Żal mi jej, bo miała szansę awansu do trzeciej rundy na wyciągnięcie ręki. Prowadziła w drugim secie 4:1, po czym jakby stanęła. Włoszka doprowadziła do remisu, potem było 5:5, 6:6 i tie- break, w którym Radwańska, przy stanie 6:5, miała piłkę setową. I ta jedna piłka zadecydowała o awansie do trzeciej rundy Schiavone. A mi, jak i z pewnością kibicom, pozostał niedosyt”.
Krakowianka, która marzyła o medalu olimpijskim, była tak rozgoryczona porażką, że po ostatnim uderzeniu w siatkę, ze złości rzuciła rakietą. Zaraz potem pojechała do wioski na krótki odpoczynek, bo wieczorem wróci na kort i wystąpi w grze deblowej wraz z Martą Domachowską (rywalkami będą ukraińskie siostry Alona i Katerina Bondarenko).
Wspominając porażkę 22-letniej tenisistki Warszawianki 3:6, 4:6 z Bułgarką Cwetaną Pironkową, prezes Dubaniowski powiedział, że gdyby oceniać “urodę” gry, z pewnością piękniejsza była w wykonaniu Domachowskiej. Natomiast skuteczniejsza była rywalka i dlatego ona awansowała do drugiej rundy, a nie Polka.
– “Marta popełniła wiele niewymuszonych błędów, w tym bodajże osiem, a może i dziewięć podwójnych serwisowych, zaś Bułgarka tylko jeden. Twierdzę, że tego meczu nie musiała przegrać” – ocenił.
Na polepszenie atmosfery Waldemar Dubaniowski ciepło skomentował występ warszawiaka Mariusza Fyrstenberga i urodzonego w Barlinku Marcina Matkowskiego, którzy pokonali chińską parę Xinyuan Yu i Shaoxuan Zeng 6:3, 6:4 w pierwszej rundzie turnieju deblistów.
– “Cóż można powiedzieć? Wystarczy na razie krótko, zagrali dobrze” – ocenił lapidarnie prezes Polskiego Związku Tenisowego.