RegionWiadomość dnia

Raport NIK: Węgla z polskich kopalń wystarczy tylko do 2035 roku

Coraz szybciej byle było, by więcej i przede wszystkim, żeby się opłacało. To główne grzechy polskich spółek górniczych, o których trudno jest zapomnieć Najwyższej Izbie Kontroli. Ciemne chmury nad branżą zebrały się po właśnie opublikowanym raporcie NIK-u. – Stosowanie prostego i taniego sposobu wydobycia węgla doprowadza do dużych strat w samych złożach – uważa Zbigniew Matwiej z Najwyższej Izby Kontroli.

Delikatnie powiedziane, bo kontrolerzy w raporcie działalność spółek określają wręcz jako rabunkową. Według NIK-u takie spółki jak Kompania Węglowa, Katowicki Holding Węglowy czy Jastrzębska Spółka wybiórczo eksploatują złoża. Pomijają trudne ich części i nie wykorzystują w całości zasobów. W ten sposób często zamykając możliwość powrotu do nich. Kontrolą objęto lata od 2007 do 2009 roku. Na podstawie jej wyników NIK ogłosił, że polskiego węgla wystarczy jedynie na najbliższe 24 lata.

Raport, według Jacka Korskiego, pełniącego obowiązki prezesa Kompanii Węglowej, jest dla branży krzywdzący. Przyznaje, że wycofywano się z wydobywania w pewnych obszarach, ale zawsze chodziło o bezpieczeństwo czy o techniczne możliwości. – Były takie głosy w nieodległej przeszłości, zresztą po każdej katastrofie górniczej są, że po co ta konkretna kopalnia jest, skoro zginęło 20-25 ludzi. I zestawmy to z takim protokołem, który mówi że gdzieś tam zostawiono złoża – mówi Korski. Jednak według Najwyższej Izby Kontroli nie tylko. Często w pogoni za zyskiem wydobywano to, co najniżej, niszcząc w ten sposób wyżej położone pokłady węgla.

NIK traktuje o stanie obecnym i nie bierze pod uwagę planowanych inwestycji – to odpowiedź Katowickiego Holdingu Węglowego. – Gdybyśmy zatrzymali się na tym etapie, na jakim jestesmy teraz to istotnie tego węgla braknie znacznie wcześniej – przyznaje Wojciech Jaros z KHW. I być może dlatego większość z pięciu górniczych spółek, do których należy prawie trzydzieści kopalń węgla kamiennego w Polsce, planuje spore inwestycje. W zeszłym roku ruszyła budowa nowego szybu w Jastrzębiu Zdroju. To pierwsza tego typu inwestycja od ponad 20 lat w górnictwie. Za cztery lata na powierzchnie wyjadą stąd pierwsze tony węgla, a kopalnia przedłuży swoje istnienie o kilkadziesiąt lat. – Dzięki tej inwestycji udostępnimy około 200 mln ton węgla i zagwarantujemy miejsca pracy – podkreśla Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W krytykowanej przez raport polityce wydobycia swoje miejsce znalazła też polityka ministerstwa środowiska. – Nieracjonalne gospodarowanie zasobami węgla odbywało się przy biernej postawie ministra środowiska, który nie wymagał od przedsiębiorców, aby w sporządzonej dokumentacji w miarę precyzyjnie określone były warunki eksploatacji złóż – wyjaśnia Zbigniew Matwiej. Dodatkowo minister środowiska miał zgadzać się na przeklasyfikowanie złóż, w ten sposób wspierając interesy spółek górniczych, co sprawiło, że zasoby węgla w Polsce stopniały o dwa i pół miliarda ton. – Nie możemy nakazać kopalni eksploatacji za wszelką cenę na terenach, gdzie na przykład na powierzchni stoi zabytkowy kościół czy wielkie osiedle – odpowiada Henryk Jacek Jezierski, główny geolog kraju z ministerstwa środowiska.

Jak wskazują publicyści – górnictwu węglowemu przydałaby się jednak analiza wyników bieżącej kontroli. – Być może należy się zastanowić, czy jakaś pomoc publiczna dla spółek węglowych i kopalń nie byłaby wyjściem z sytuacji, chociaż w takim minimalnym zakresie, żeby na Śląsku nie prowadzono już takiej rabunkowej polityki wydobywczej – uważa Tomasz Głogowski, dziennikarz “Gazety Wyborczej”.

Raport NIK-u według wielu może jest i na wyrost. Ale jest na co dmuchać – tony węgla to wciąż podstawowy surowiec, dzięki któremu produkowany jest w Polsce prąd. I w tym temacie długo nic się jeszcze nie zmieni.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button